Archiwa dzienne: 8 grudnia 2008
Utrata każdej duszy jest wspólnym bólem nas wszystkich
Przy tej notce muszę napisać kilka słów o Bartku. Otóż był on oficerem AK, odznaczonym Krzyżem Virtuti Militari, a po wojnie prześladowanym przez UB-ecję; popadł w alkoholizm. Tyle słów wstępu, by było wiadomo, o kim mówi mama Anny:
Trzeba zrozumieć, jaka batalia toczy się o każdą duszę ludzką. Każda jest równie bezcenna i utrata każdej jest wspólnym bólem nas wszystkich — jest odrzuceniem, zlekceważeniem, pogardzeniem przez drobinę ludzką nieprawdopodobną ofiarą miłości Chrystusa, ogromem miłości, współczucia, miłosierdzia! A ile w tym naszej wspólnej winy…? Widzisz, to my powodujemy naszym postępowaniem (mówię o naszym życiu na ziemi) to, że tak trudno jest naszym bliźnim uwierzyć w miłość Boga ku nim. Popatrz na Bartka. On zaznał w życiu tyle podłości, zdrady, podstępu i fałszu, że nie jest w stanie uwierzyć, choć chce tego. (…) Jezus chce go mieć i nie jest to niemożliwe, bo Bartek całkowicie kocha Polskę i gotów jest na każde poświęcenie dla niej. Tak że, mimo iż żyje poza Bogiem i wydaje mu się, że Go odrzucił — kocha Go, szuka i tęskni, a to szukanie i tęsknota zawsze jest zaspokajane. Miłość wychodzi na spotkanie naszej miłości ludzkiej.
Mama Anny nie osądza tych, którzy odrzucili, zlekceważyli, pogardzili ofiarą miłości Chrystusa, lecz zadaje pytanie A ile w tym naszej wspólnej winy…?
I od razu odpowiada Widzisz, to my powodujemy naszym postępowaniem (mówię o naszym życiu na ziemi) to, że tak trudno jest naszym bliźnim uwierzyć w miłość Boga ku nim.
A w nas rodzi się kolejne pytanie – Komu było trudno uwierzyć w miłość Boga do niego przez moje postępowanie?
Jezus chce go mieć i nie jest to niemożliwe, bo Bartek całkowicie kocha Polskę i gotów jest na każde poświęcenie dla niej.
Widzimy więc, że póki człowiek kocha, choćby to była miłość wyższa, a nie do konkretnych osób, kto szuka miłości, kto pragnie miłości, ten nie jest stracony. Często jest tak, że zupełnie już nie wiemy, co możemy jeszcze zrobić, by nasi najbliżsi pokochali Chrystusa, co możemy zrobić, by nie odcięli sobie drogi do nieba… W tym tekście mamy podpowiedź – wystarczy, by podtrzymywać pragnienie miłości. Tylko tyle.
Trzeba zrozumieć, jaka batalia toczy się o każdą duszę ludzką. Każda jest równie bezcenna i utrata każdej jest wspólnym bólem nas wszystkich — jest odrzuceniem, zlekceważeniem, pogardzeniem przez drobinę ludzką nieprawdopodobną ofiarą miłości Chrystusa, ogromem miłości, współczucia, miłosierdzia! A ile w tym naszej wspólnej winy…? Widzisz, to my powodujemy naszym postępowaniem (mówię o naszym życiu na ziemi) to, że tak trudno jest naszym bliźnim uwierzyć w miłość Boga ku nim. Popatrz na Bartka. On zaznał w życiu tyle podłości, zdrady, podstępu i fałszu, że nie jest w stanie uwierzyć, choć chce tego. (…) Jezus chce go mieć i nie jest to niemożliwe, bo Bartek całkowicie kocha Polskę i gotów jest na każde poświęcenie dla niej. Tak że, mimo iż żyje poza Bogiem i wydaje mu się, że Go odrzucił — kocha Go, szuka i tęskni, a to szukanie i tęsknota zawsze jest zaspokajane. Miłość wychodzi na spotkanie naszej miłości ludzkiej.
Nade wszystko zwróćcie uwagę, jak mama Anny podkreśla, że
batalia toczy się o każdą duszę ludzką. Każda jest równie bezcenna i utrata każdej jest wspólnym bólem nas wszystkich. Każdą, każda, każdej…Mama Anny nie osądza tych, którzy odrzucili, zlekceważyli, pogardzili ofiarą miłości Chrystusa, lecz zadaje pytanie A ile w tym naszej wspólnej winy…?
I od razu odpowiada Widzisz, to my powodujemy naszym postępowaniem (mówię o naszym życiu na ziemi) to, że tak trudno jest naszym bliźnim uwierzyć w miłość Boga ku nim.
A w nas rodzi się kolejne pytanie – Komu było trudno uwierzyć w miłość Boga do niego przez moje postępowanie?
I w tym momencie dopiero pojawia się refleksja związana z Barkiem. Bartek
żyje poza Bogiem i wydaje mu się, że Go odrzucił a jednak dla Chrystusa nie jest to przeszkoda nie do pokonania!Jezus chce go mieć i nie jest to niemożliwe, bo Bartek całkowicie kocha Polskę i gotów jest na każde poświęcenie dla niej.
Widzimy więc, że póki człowiek kocha, choćby to była miłość wyższa, a nie do konkretnych osób, kto szuka miłości, kto pragnie miłości, ten nie jest stracony. Często jest tak, że zupełnie już nie wiemy, co możemy jeszcze zrobić, by nasi najbliżsi pokochali Chrystusa, co możemy zrobić, by nie odcięli sobie drogi do nieba… W tym tekście mamy podpowiedź – wystarczy, by podtrzymywać pragnienie miłości. Tylko tyle.