Archiwa dzienne: 23 grudnia 2008
[Życie bez ciała]
Widzisz, nie zauważyłem samego momentu śmierci. Wydaje mi się, że jest on zauważalny raczej dla tych, co żyją dalej, dla obserwatorów, chociaż nie jest pewne, czy oni też wiedzą, kiedy następuje rzeczywiste przejście — bo tak to nazywamy; trudno nazywać śmiercią zdjęcie ubrania, prawda? Ten, kto sam przechodzi, zbyt jest przejęty, aby zwracał uwagę na uboczne szczegóły dotyczące ciała, takie jak oddech czy ustanie pracy serca. Podobno byłem cały połamany? — wiem to z waszych rozmów, ale naprawdę to mało istotne dla mnie. Myślałaś mi wczoraj — mogę mówić „mówiłaś”, ale w rzeczywistości przecież myślisz — że znasz to uczucie, że pamiętasz je ze snu, tego na temat roku dwudziestego. Chyba to jest to. Gdy następuje nagle, bez przygotowania — jest straszne; ale to jest poza czasem, nie można określić, jak długo trwa, jedną setną sekundy, może jedną tysiączną? To jest rozdzieranie — pytałem się tych, którzy podobnie zginęli, na ogół potwierdzają — ale też powiedziano mi, że jest to nagłe rozerwanie łączności pomiędzy naszym ciałem a nami, a ta łączność jest tak mocna i tak subtelna, że dotyka poprzez ciało i nas samych, dlatego wywołuje taki szok. Widzisz, ból to jest reakcja nerwów, organów materialnych ciała. My tu nie cierpimy „poprzez nerwy”, ale też „odczuwamy”, i to o wiele silniej i wyraźniej, to znaczy wiemy zawsze, dlaczego odczuwamy radość czy wstyd, który jest tak intensywny, że może być nazwany bólem.
Bartek nie pozostawia żadnych wątpliwości – nasza tożsamość wiąże się z nasza duszą, a nie z naszym ciałem. Bartek traktuje ciało wręcz jako ubranie, które w chwili śmierci się po prostu zdejmuje (choć z drugiej strony zwraca uwagę, że to oddzielenie ciała stanowi szok dla osoby).
Zwróćmy też uwagę, na ten fragment:
Myślałaś mi wczoraj — mogę mówić „mówiłaś”, ale w rzeczywistości przecież myślisz
Bartek wyraźnie podkreśla, że nasz kontakt ze światem duchowym odbywa się poprzez myśli. To nie są żafne głosy, widzenia (jeśli są, to skądinąd wiemy, że należą do wyjątkowych ingerencji), lecz po prostu myśli. Na codzień nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nie wszystkie nasze myśli rzeczywiście są nasze, ale nie są. I z drugiej strony nasze myśli są czytelne dla istot duchowych.
Z tym faktem wiąże problem naszej wolności. O tym kupowaniu myśli już pisałem – tych myśli możemy nie kupić – odpowiadamy za te, które kupiliśmy. Nie ma więc wątpliwości, że w tym przypadku nie jest naruszona nasza wolność (oczywiście nie mówię o przypadkach opętania). Pytanie jednak na ile jesteśmy otwarci dla istot duchowych?
Bartek mówił już o tym wcześniej (podrozdział Wiemy, kiedy chcecie być sami):
— Nie obawiaj się, że cię „oglądam”. My wiemy, kiedy chcecie być sami. Nawet nie śmiałbym cię „nachodzić”.
Zapewne gorzej jest ze złymi duchami. Tu właśnie pomocni są ci nasi bliscy zmarli – była o tym mowa w Dziękuję ci, że mnie bronisz.