Zaufaj Bogu, jak my Mu ufamy (2)
Trudno to wytłumaczyć, ale kiedy jest mowa o tym, że Jezus „cierpi” z powodu obojętności dusz, to jest to prawda, bo chociaż „Bóg cierpieć nie może”, ale zostaje ograniczony w swojej chęci dawania, pomocy — chociaż to On sam dał ludziom możność odrzucenia lub przyjęcia Jego pomocy.
Jakie są najważniejsze elementy tej wypowiedzi?
Nade wszystko cały ten początek, który nie wymaga żadnego komentarza:
A dalej mowa jest o współ-czuciu (współodczuwaniu) – specjalnie tak to napisałem, by podkreślić źródłosłów tego wyrazu. Nasi bliscy nie tylko że się interesują nami – mama Anny pisze wręcz współczuję wraz z tobą; z racji naszej łączności jesteśmy tak związane, a nasza struktura tu jest tak subtelna, że w jakiś sposób czuję to co i ty.
Czy to nie jest niesamowite?
Ale zwróćmy uwagę, kiedy to przestaje działać – kiedy poddajesz się złym myślom, depresji, zniechęceniu, rozpaczy, nasza łączność rwie się i zanika. Wtedy nie mogę ci już tak pomagać.
Ale w tym zdaniu Wtedy nie mogę ci już tak pomagać, zawarte jest jeszcze jedno stwierdzenie: nasi bliscy nie tylko, że znają nasze myśli – oni przekazują nam również swoje.
Często w tym, co piszę, używam zwrotu, że szatan podsuwa nam swoje myśli, a my przyjmujemy je, jak swoje. Tu mamy potwierdzenie, że rzeczywiście istoty duchowe mają do nas dostęp, co jednak nie narusza naszej wolności (a przez to również odpowiedzialności) – to od nas zależy, czy my te myśli kupimy, czy nie. One nawet nie mogą podpowiadać nam swoich myśli, jeśli my ich nie wpuścimy.
Wtedy nie mogę ci już tak pomagać, a to jest duży „ból”, wierz mi.W tym zdaniu jest też jeszcze jedna myśl – osoby bliskie będące po tamtej stronie, nie przestają nas kochać. Całe są wypełnione pragnieniem naszego dobra; cierpią, gdy my nie pozwalamy im pomagać. Przecież to zdanie końcowe o Chrystusie Trudno to wytłumaczyć, ale kiedy jest mowa o tym, że Jezus „cierpi” z powodu obojętności dusz, to jest to prawda, bo chociaż „Bóg cierpieć nie może”, ale zostaje ograniczony w swojej chęci dawania, pomocy w gruncie rzeczy odnosi w równym stopniu do Niego, co i do wszystkich bliskich – mama Anny przeniosła swoje doświadczenia bezsilności, ograniczenia swojej chęci dawania na Chrystusa. Ona zaczęła rozumieć Chrystusa; zaczęła rozumieć, że te słowa o cierpieniu Chrystusa to nie jest jakiś slogan, lecz rzeczywistość całkiem realnie doświadczana przez wszystkich, którzy będąc po tamtej stronie, kochają nas żyjących.