Archiwa dzienne: 11 lutego 2009
Pomoc [3]
Pytanie zadaje Anna:
— Czy ja lub inni nie „denerwują” was?
— My was widzimy inaczej, tak jak gdyby bez „naleciałości” — takich, jakimi jesteście naprawdę. Ta reszta, to jak ubranie: w czymkolwiek akurat jesteś, pozostajesz sobą. Jedno może mi się bardziej podobać niż inne (to twoje stany wewnętrzne, nastroje, ale te duchowe), ale to zawsze jesteś ty…
Ja cię rozumiem rzeczywiście — taką, jaką jesteś. I właśnie taka ty okazałaś mi pomoc i serce. Gdybyś była inną, nie byłabyś sobą i może reagowałabyś inaczej. Ja taką cię cenię, jaką jesteś. Nic mnie nie może drażnić…
Aczkolwiek w tej wypowiedzi nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy odnosi się ona do wszystkich żyjących, czy tylko do Anny, a tym samym nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy ową niemożność rozdrażnienia należy przypisać temu, jaką osobą jest Anna, czy temu, jaki jest Bartek. Jednak wydaje mi się, że Bartek tu uogólnia – wychodzi od Anny, ale uogólnia. A to by znaczyło, że w każdym z nas (nawet w największym zbrodniarzu) jest wewnętrzne piękno, które nawet jeśli dla nas jest mocno ukryte, to dla tych, którzy są po tamtej stronie życia, jest zawsze widoczne.
Kluczem do wyjaśnienia tego faktu jest wg mnie notka Jak nas widzą – to zrozumienie bożych praw sprawia, że nic ich nie drażni. W następnym fragmencie będzie takie zdanie Nawet nie wiesz, jak tu się odczuwa cudzy zawód czy ból: jak swój własny, tylko o wiele silniej niż na ziemi. Ktoś może nas drażnić, gdy widzimy jego głupotę w podejmowanych decyzjach, a nie możemy zrozumieć, dlaczego podejmuje właśnie takie; oni rozumieją – a te nasze głupie decyzje mogą ich boleć, ale nie drażnią.
— Czy ja lub inni nie „denerwują” was?
— My was widzimy inaczej, tak jak gdyby bez „naleciałości” — takich, jakimi jesteście naprawdę. Ta reszta, to jak ubranie: w czymkolwiek akurat jesteś, pozostajesz sobą. Jedno może mi się bardziej podobać niż inne (to twoje stany wewnętrzne, nastroje, ale te duchowe), ale to zawsze jesteś ty…
Ja cię rozumiem rzeczywiście — taką, jaką jesteś. I właśnie taka ty okazałaś mi pomoc i serce. Gdybyś była inną, nie byłabyś sobą i może reagowałabyś inaczej. Ja taką cię cenię, jaką jesteś. Nic mnie nie może drażnić…
Aczkolwiek w tej wypowiedzi nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy odnosi się ona do wszystkich żyjących, czy tylko do Anny, a tym samym nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy ową niemożność rozdrażnienia należy przypisać temu, jaką osobą jest Anna, czy temu, jaki jest Bartek. Jednak wydaje mi się, że Bartek tu uogólnia – wychodzi od Anny, ale uogólnia. A to by znaczyło, że w każdym z nas (nawet w największym zbrodniarzu) jest wewnętrzne piękno, które nawet jeśli dla nas jest mocno ukryte, to dla tych, którzy są po tamtej stronie życia, jest zawsze widoczne.
Kluczem do wyjaśnienia tego faktu jest wg mnie notka Jak nas widzą – to zrozumienie bożych praw sprawia, że nic ich nie drażni. W następnym fragmencie będzie takie zdanie Nawet nie wiesz, jak tu się odczuwa cudzy zawód czy ból: jak swój własny, tylko o wiele silniej niż na ziemi. Ktoś może nas drażnić, gdy widzimy jego głupotę w podejmowanych decyzjach, a nie możemy zrozumieć, dlaczego podejmuje właśnie takie; oni rozumieją – a te nasze głupie decyzje mogą ich boleć, ale nie drażnią.