Archiwa miesięczne: marzec 2009
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
Sama rozumiesz, że jeśli tu się jest, jest się bratem i przyjacielem wszystkich, żyje się wspólnie, tj. szeroko, nie dla siebie, bo ma się wszystko ze wspólnej miłości, żyje się pragnieniem poszerzania miłości, objęcia nią wszystkiego, co jeszcze jest nieobjęte, przede wszystkim — was.
Pragnienie podzielenia się z wami, dopomożenia wam, ułatwienia zrozumienia i zbliżenia do Boga jest jedną z naszych najgorętszych potrzeb serca.
(…) Z wami możemy uwolnić całą ludzkość, wyprowadzić na światło Boże wszystkie młode narody, „przewietrzyć” ziemię całą. Dla nas nie ma przeszkód ani czasu. A my — to i wy w przyszłości. Jeżeli teraz idziecie z nami, a więc z Nim i dla Niego, nie ma mocy, która by was mogła zatrzymać. I po „śmierci”, po przyjściu do nas, na swoje, czekające na was miejsca, zwiększycie naszą siłę i naszą miłość — sobą, a pracy naszej wspólnej nadacie większą jeszcze potęgę.
Znowu wybrałem takie fragmenty, które nie wymagają żadnego komentarza. Zwrócę tylko uwagę na ten fragment, w którym Bartek mówi o czekającym na nas miejscu. Jeszcze więcej o tym mówił nieco wcześniej w tej samej wypowiedzi:
Tu widzi się wspaniały, od wieków istniejący gmach współpracy pokoleń ludzkich, gdzie każdy z nas, znajdujących się tu, dołożył swoją cegiełkę, swoim trudem dopomógł w tworzeniu się nowych „pięter” i sam znalazł w nim własne miejsce „po śmierci”. Po prostu budujemy żyjąc, swoim życiem, własny wspólny dom — na wieczność. Nic ślepego, zbędnego, „zmarnowanego” nigdy nie istniało w naszym życiu; myśmy uzupełniali — sobą — „puste miejsca” w Jego królestwie. Gdy przybywamy tu, ze zdumieniem stwierdzamy, że w tym cudownym, wspaniałym mieszkaniu, które On nam przeznaczył, jest i ślad naszej pracy. Każdy ból, cierpienie, krzywda, a jeszcze bardziej każdy czyn miłości jest tu widoczny, jest naszym własnym wkładem, który daje nam poczucie obywatelstwa, prawo czucia się dziedzicem prawowitym, a nie nędzarzem przyjętym z łaski. Widzisz nagle, że jesteś tu oczekiwana, masz swoje miejsce, swoją pracę, swój odcinek tworzenia czy pomagania, że Chrystus wierzył w ciebie i tylko dla ciebie pozostawił to miejsce — nie zajęte, czekająceJeśli więc wasze życie wyda się wam za ciężkie, doświadczenia waszego życia zbyt przygniatające do ziemi, to powróćcie do tej myśli Bartka, którą jeszcze raz powtórzę:
Każdy ból, cierpienie, krzywda, a jeszcze bardziej każdy czyn miłości jest tu widoczny, jest naszym własnym wkładem, który daje nam poczucie obywatelstwa, prawo czucia się dziedzicem prawowitym, a nie nędzarzem przyjętym z łaski. Widzisz nagle, że jesteś tu oczekiwana, masz swoje miejsce, swoją pracę, swój odcinek tworzenia czy pomagania, że Chrystus wierzył w ciebie i tylko dla ciebie pozostawił to miejsce — nie zajęte, czekające
Twoje zarzuty są „bolesne” [2]
Jeżeli przychodzisz (bo każda modlitwa jest przybyciem do Niego, stanięciem przed Nim) i prosisz Go o cudze sprawy — wzruszasz Go, gdyż On wie, ile i tobie samej potrzeba. Wtedy możesz wyprosić wszystko — zawsze zdając się na jego wolę, bo przecież prosisz „na ślepo” (ze „ślepą ufnością”). Jeżeli prosisz za mnie, On cieszy się, gdyż ty sama i ja — przez ciebie „wciągany” — wchodzimy do Jego królestwa braterskiej, społecznej miłości, gdzie jedni cieszą się szczęściem drugich i czują się odpowiedzialni za nich.
Znowu jest tak, że te słowa nie wymagają żadnego komentarza. Za to same stają się komentarzem, do naszej dyskusji. ..masz wtedy Jego moc, Jego miłość, Jego dobroć i nimi operujesz. On ci je daje, dzieli się z tobą.. To jedno w Bogu i dopiero porzez tę jedność, jedność z innymi osobami jest istotą sprawy.
Twoje zarzuty są „bolesne”
(…)
Wyobraź sobie, że dla tego Władcy Nieskończoności szczęściem jest każde nasze zwrócenie się do Niego — dobrowolne, ze szczerego serca, a im prostsze, bardziej bezpośrednie, pozbawione lęku i niepewności, ufniejsze, tym radośniej przyjmowane. On jest Bogiem miłości. Zrozum, że modlitwa sztywna, ceremonialna, nieufna obraża Go. Choć wy tego nie rozumiecie, ale obraża Boga uważanie Go za bożka małostkowego, nadawanie Mu ludzkich właściwości i cech.
Do naszego Pana i Przyjaciela, Króla i Brata zarazem trzeba mówić prosto, z miłością, zaufaniem i całkowitym brakiem lęku czy podejrzliwości. To jest Ten, który cię kocha najbardziej i który zna ciebie! Trzeba prosić o radę, o pomoc, o pokierowanie naszymi sprawami, prosić o współudział w każdej sprawie — bezpośrednio i ufnie.
Osobiście nie lubię tego sformułowania, że coś Boga obraża – bo kimże my jesteśmy, byśmy mogli czymkolwiek Boga obrazić?! Ale wiem, że jest to termin w kościele używany, więc używa go i Bartek (bo niby jakim językiem miałby mówić, jak nie tym, którego się tu nauczył). W każdym razie w tym terminie chodzi negatywną ocenę naszych zachowań i jak odrzucimy drugą część skojarzeń, tj. to, jak Bóg to przyjmuje, to termin ten okaże się nośny.
0 ufności Bogu [2]
— Nie, przy pełnym zaufaniu zrzucasz z siebie całą odpowiedzialność i niepokój, przerzucasz je jak gdyby na drugą Osobę i sama nie przejmujesz się niczym. Spróbuj jednak, a jeżeli nie możesz ciągle, to ponawiaj swoje oddanie się Bogu. Mów częściej: „Jezu, ufam Tobie!”, staraj się pamiętać, żeś zaufała i nie myśleć o tych sprawach, które powierzyłaś w Jego ręce, z pełnym przekonaniem, że On wie, pamięta i rozwiąże je sam. W ten sposób wszelkie próby przestaną być groźne, stracą swoją podstawę, którą jest sprawdzenie, czy i o ile ufasz. Pamiętaj, że Bóg odpłaca za zaufanie — zaufaniem swoim. On gotów jest powierzyć ci wszystkie swoje skarby, bez ograniczenia — dać ci je w ręce, abyś ty rozdawała komu i ile chcesz. …
Mów, córeczko, do Jezusa często w ciągu dnia, kiedy tylko sobie o Nim przypomnisz. Zwracaj się do Niego po radę i pomoc, w strapieniu — o pociechę, w rozterce — o jasność myśli, w kłopotach — o rozwiązanie ich. Przedstawiaj swoje plany, proś o decyzję, o wyjaśnienie, o przyspieszenie (tak!), ale nie żądaj. To On, nie ty, wie, co i kiedy jest najlepsze.
Jakże często niby powierzamy jakieś sprawy Chrystusowi, ale z drugiej strony chcielibyśmy zachować kontrolę nad wydarzeniami. A to się tak nie da – jeśli rzeczywiście Jemu oddajemy nasze sprawy, to nie mamy żadnej kontroli. Żadnej..
0 ufności Bogu
Córeczko, czy tak trudno naprawdę zdobyć ci się na zaufanie do Tego, który cię stworzył, otoczył miłością, prowadzi cię i strzeże, bez którego opieki zginęłabyś już tysiąc razy, a bez którego miłosierdzia nie mogłabyś kroku zrobić ku Niemu. Przepaść pomiędzy skończonym a Nieskończonym On zasypał sam! Niemożliwe stało się możliwym poprzez Jego miłość ku nam — nie odwzajemnioną nigdy w pełni, pogardzaną, odtrącaną.
DROGI DO BOGA SĄ RÓŻNE [2]
DROGI DO BOGA SĄ RÓŻNE
O formacji duchowej
Po rozmowie na temat wyboru stałego spowiednika.
— Ty byłaś już pod moim kierownictwem (no i nadal „współ-pisujemy”), a nie jest dobrze zmieniać formację. Może nie zauważyłaś, lecz cały czas działam według mojej formacji zakonnej: staram się kierować cię ku Chrystusowi, otwierając cię na Jego miłość ku tobie — nie ku analizowaniu siebie i swoich win, a ku zobaczeniu siebie w świetle Jego miłości.
Rozwój człowieka powinien być naturalny i odbywać się wedle tego kierunku, który wyznacza mu Pan nasz, i w tempie, jakie jest dla jego duszy właściwe. Spowiednik nie może niczego narzucać, przymuszać ani krytykować, a tylko naprowadzać ku właściwemu pojmowaniu rzeczywistości duchowej, w której żyjemy, objaśniać w razie potrzeby, zachęcać i nie przeszkadzać Chrystusowi Panu w Jego osobistym prowadzeniu każdego z was. Można tylko starać się zobaczyć, jaką to drogą Pan duszę prowadzi, aby wspomagać ją, w miarę jak postępuje wedle swoich umiejętności, posiadanej wiedzy i sakramentalnych darów. Tak postępowałem, kiedy mało cię jeszcze znałem i chciałem dopiero rozeznać twoją drogę, tak postępuję teraz, kiedy znam cię dobrze i wiem, jak mogę pomóc nie tylko tobie, lecz i twoim przyjaciołom, skoro mnie o to proszą.
Pierwsze rady ojca Ludwika [4]
— Ojciec Ludwik jest naszym współtowarzyszem, nie „wychodząc” ze swojej rodziny zakonnej, która służy Bogu całą swoją mocą. Przecież sama słyszałaś, że ich działalnością jest kontemplacja i apostolstwo. Tu kontemplacja jest współżyciem z Bogiem, życiem w Nim, a apostolstwo — służbą Jego planom. Chyba już wiesz dobrze, że tu dopiero trwa praca, działalność, twórczość — pomoc wam. Przecież realne wyniki naszej pracy masz u siebie w postaci naszych rozmów. Tylko tyle, że szczęście pracy naszej jest większe niż jakakolwiek radość ziemska i trwa nieustannie.
Pierwsze rady ojca Ludwika [3]
Wiesz, jakim jest nasz Pan i Stwórca. To Miłość udzielająca się, przygarniająca, oczyszczająca. Nie Bóg odrzuca człowieka, a człowiek odcina się sam, o ile z miłością walczył, zaprzeczał jej. Jeżeli w sobie nie chciał nigdy obudzić miłości, nie może przyjąć jej ogromu po śmierci; chyba że żałuje, że pragnie, że wzywa, teraz gdy już ją zna w jej blasku i dobroci — a to jest zawsze możliwe, dlatego nie wolno mówić o potępieniu przez Boga!