Śmierć. Sens życia (1)
Mówi Bartek.
— Cieszymy się widząc, że nas rozumiesz i słyszysz. To tak, jak pośród mnóstwa głuchych ludzi trafić na tego jednego, z którym można się porozumieć, a przez niego z resztą. (…) Trudno, żeby wszyscy, przecież to jest właśnie rozdział, oddzielenie; to jest prawdziwy skutek śmierci, bo ona jako taka nic dla nas nie znaczy, lecz odcina nas od siebie, czasem strasznie gwałtownie, odłącza od wspólnego działania, „wyłącza z obiegu”. Dla was jest to nagłe opustoszenie, ubytek towarzyszy pracy czy walki, poczucie tęsknoty, smutku, ciężaru, a dla tych co odchodzą — żal za nie wykonanym zadaniem, odczucie waszego smutku i bezradność z powodu niemożności porozumienia się, ale także wkraczanie w inny świat, nowy i poczucie własnej nieśmiertelności. Widzisz, ono jest radością, niespodzianką na miarę Boga, ale przecież my o tym wiemy, przez całe życie słyszymy i… nie bierzemy pod uwagę. Ta świadomość, że się zlekceważyło najważniejsze dla nas sprawy, przygnębia — jak inaczej każdy z nas żyłby, gdyby mógł żyć jeszcze raz, zachowując świadomość naszego świata.
Do tej pory Bartek podkreślał, że to życie po tamtej stronie jest kontynuacją naszego życia tu na ziemi. Podkreślał więc to, co zapewne dla niego samego było największym zaskoczeniem, podkreślał to, co najbardziej odbiega od stereotypowych wyobrażeń. Dziś podkreśla jednak to, co w naszych wyobrażeniach właśnie funkcjonuje – rozdział, oddzielenie; to jest prawdziwy skutek śmierci.
To rzeczywiście musi być bardzo trudne – znać sens życia, rozumieć znacznie więcej, niż najmądrzejszy człowiek spośród żyjących, współ-odczuwać z każdą bliska osobą pozostawioną tu na ziemi, a jednocześnie nie móc tego przekazać tym osobom. Cieszymy się widząc, że nas rozumiesz i słyszysz. To tak, jak pośród mnóstwa głuchych ludzi trafić na tego jednego, z którym można się porozumieć, a przez niego z resztą – te słowa przemówiły do mnie najsilniej.
Pamiętajmy – to również od nas zależy, czy jesteśmy głusi…
— Cieszymy się widząc, że nas rozumiesz i słyszysz. To tak, jak pośród mnóstwa głuchych ludzi trafić na tego jednego, z którym można się porozumieć, a przez niego z resztą. (…) Trudno, żeby wszyscy, przecież to jest właśnie rozdział, oddzielenie; to jest prawdziwy skutek śmierci, bo ona jako taka nic dla nas nie znaczy, lecz odcina nas od siebie, czasem strasznie gwałtownie, odłącza od wspólnego działania, „wyłącza z obiegu”. Dla was jest to nagłe opustoszenie, ubytek towarzyszy pracy czy walki, poczucie tęsknoty, smutku, ciężaru, a dla tych co odchodzą — żal za nie wykonanym zadaniem, odczucie waszego smutku i bezradność z powodu niemożności porozumienia się, ale także wkraczanie w inny świat, nowy i poczucie własnej nieśmiertelności. Widzisz, ono jest radością, niespodzianką na miarę Boga, ale przecież my o tym wiemy, przez całe życie słyszymy i… nie bierzemy pod uwagę. Ta świadomość, że się zlekceważyło najważniejsze dla nas sprawy, przygnębia — jak inaczej każdy z nas żyłby, gdyby mógł żyć jeszcze raz, zachowując świadomość naszego świata.
Do tej pory Bartek podkreślał, że to życie po tamtej stronie jest kontynuacją naszego życia tu na ziemi. Podkreślał więc to, co zapewne dla niego samego było największym zaskoczeniem, podkreślał to, co najbardziej odbiega od stereotypowych wyobrażeń. Dziś podkreśla jednak to, co w naszych wyobrażeniach właśnie funkcjonuje – rozdział, oddzielenie; to jest prawdziwy skutek śmierci.
To rzeczywiście musi być bardzo trudne – znać sens życia, rozumieć znacznie więcej, niż najmądrzejszy człowiek spośród żyjących, współ-odczuwać z każdą bliska osobą pozostawioną tu na ziemi, a jednocześnie nie móc tego przekazać tym osobom. Cieszymy się widząc, że nas rozumiesz i słyszysz. To tak, jak pośród mnóstwa głuchych ludzi trafić na tego jednego, z którym można się porozumieć, a przez niego z resztą – te słowa przemówiły do mnie najsilniej.
Pamiętajmy – to również od nas zależy, czy jesteśmy głusi…