Archiwa miesięczne: listopad 2016
Jak odmawiać różaniec [3]
Ale wielu osobom nie odpowiada właśnie kolejność, uporządkowanie i rozważania skrępowane określonym czasem, ponieważ ich struktura wewnętrzna wymaga zupełnej „ciszy", wyeliminowania wszystkich zewnętrznych bodźców (łącznie z czasem), aby móc się intensywnie pogrążyć w rozważaniu, które ma jeden tylko temat. Podążają ku takiemu spotkaniu z Chrystusem, które będzie miało tylko jeden ton, barwę, melodię duchową. Takie zanurzenie się jest „głębsze" i pozostawia trwalsze skutki, ale wtedy, gdy dusza nie jest niepokojona skrupułami dotyczącymi form zewnętrznych. Dlatego takie niepokoje należy odrzucać. Wszystko to, co rozprasza i krępuje, co powoduje ustępstwa prawdziwej treści na rzecz formy, np. modlitwy, należy odsuwać. Trzeba wtedy przypominać sobie, że formy związane są z potrzebami ludzkiej, fizycznej natury człowieka i mają jej służyć, a nie przeszkadzać w spotkaniu duchowym nas z Bogiem. Czytaj dalej
Jak odmawiać różaniec [2]
Konstrukcja materialna jest niezwykle prosta, a przez to łatwa w użyciu, praktyczna, bo tania i niewielka, którą każdy może mieć zawsze przy sobie; pomimo to jest ona oparciem dla rozmyślań na temat całości Boskiej koncepcji zbawienia ludzkości. Jest oparciem, czyli punktem zaczepienia — ma określony początek, rozwinięcie i zakończenie. Ma logiczny podział na trzy równorzędne części. Ten tryptyk odmienny w klimacie uczuciowym uwzględnia potrzeby natury emocjonalnej człowieka, zaspokajając je w całej pełni. Jak uzupełniające się kolory — niebieski (radość, nadzieja, świt rodzącego się nowego świata), czerwień (ludzki trud, dojrzałość cierpienia i purpurowy ogień ofiary), złoto (chwała Boża, światło królestwa Bożego promieniujące przez bramy otwarte dzięki miłości Syna Bożego ku nam) — razem tworzą kolor biały, tak różańcowe tajemnice tworzą jedną zamkniętą całość opowieści o miłości Boga do człowieka, pomimo że rozłożone są na pełną gamę kolorów. Soczewką skupiającą tu pełnię światła i równocześnie rozkładającą je na tęczę barw jest osoba Maryi, Matki Bożej. Oślepiający blask Boga, aby mógł być przyjęty przez człowieka, zostaje rozłożony na cząstki, z których każda zawiera inny fragment całości, o odmiennym jak gdyby naświetleniu, klimacie, nastroju — a wtedy jest on łatwiejszy do zrozumienia i przyjęcia. Czytaj dalej
Jak odmawiać różaniec [1]
29 IX 1974 r. Mówi ojciec Ludwik.
— Chciałbym wyjaśnić rzecz zasadniczą: różaniec jako przedmiot materialny nie znaczy nic sam w sobie, nie jest amuletem ani przedmiotem „cudownym"; tym bardziej nie jest „przepustką do nieba". Przez poświęcenie — tak samo jak medaliki, obrazy sakralne i inne przedmioty kultu religijnego — uzyskuje błogosławieństwo, którym Kościół w imieniu Chrystusa Pana dany przedmiot obdarza, uszlachetnia, czyni „narzędziem służby Bożej" w zrozumieniu natury ludzkiej, pragnącej dla wysiłku umysłu i woli oparcia w obiekcie materialnym. Cześć, jaką obdarzamy przedmioty, odnosi się nie do nich samych, a do idei, którą wyrażają sobą. Czytaj dalej
Jezus jest przy tobie
Jeśli pytasz, jak to wprowadzić w życie, poradziłbym ci. On jest przy tobie nieustannie. Wyobrażaj sobie Jego obecność (nie wygląd), np. to, że stoi za tobą, że czujesz Jego dłonie na swoich ramionach, i mów w duchu (jak się mówi do przyjaciela, nie odwracając głowy): „Wiesz, że pragnę dla Ciebie zrobić wszystko, ale nie wiem, co będzie najlepsze. Wiem, że mi pomożesz, a więc robiąc wszystko, co mogę, wedle najlepszej mojej woli i zrozumienia, ufam Ci i resztę (przebieg i rezultaty) oddaję Tobie”. On na to czeka.
Chrystus Pan tak bardzo pragnie nam ulżyć, ułatwić drogę. Krzyżem jest samo życie — On nasze krzyże sam pragnie nieść. Nie narzuca ich nam, a zdejmuje. On ma dość sił, aby zdjąć cierpienia całego świata — gdyby świat chciał oddać Mu się w ręce… Jest piękny psalm „Kto się w opiekę” w wybitnym, rytmicznym i pełnym siły przekładzie Jana Kochanowskiego. Sądzę, że on mógłby ci służyć, gdyż posiada dynamikę i piękno formy literackiej (to tak jak mistrzowsko utkany dywan, który rozścielamy przed Panem). Czytaj dalej
Musimy zacząć żyć miłością [2]
Jeśli ktoś nie czytał pierwszej części, to proponuję, by przeczytał. Przypominam, iż jest to wypowiedź o. Ludwika, który nade wszystko zwracał naszą uwagę na fakt, iż podstawowym naszym zadaniem tu na ziemi, jest nauka miłości. Posłuchajmy dalej:
Chciałbym Ci zwrócić uwagę na to, że jest to jedyna „nauka” dostępna absolutnie wszystkim, uniwersalna, poza czasem, miejscem, uzdolnieniami i warunkami — bo jest nie ludzka, a Boża, a więc wszechogarniająca, bezmierna, niezniszczalna (śmierć o. Kolbego była właśnie takim dowodem niezniszczalności miłości żyjącej w człowieku). Chciałem Ci wytłumaczyć, dlaczego tak niebezpieczny jest brak harmonii rozwoju wewnętrznego. Może on, tak samo jak przerost religijności traktowanej emocjonalnie, doprowadzić do praktycznego życia poza Kościołem Chrystusowym, bo poza miłością. W przypadku skrajnego rozwoju „pychy rozumu” może to doprowadzić człowieka do schizmy. Wszyscy inicjatorzy odszczepieństw, np. Luter, Kalwin, tą drogą poszli, bo pozostawali stale poza miłością. Czytaj dalej
Musimy zacząć żyć miłością
Nie można prawdziwie poznać miłości bez doświadczenia jej, bez wejścia w życie miłości, która jest energią duchową, życiem świata duchowego, nieustanną wymianą pomiędzy bytami stworzonymi a Stwórcą, który je kreował z miłości ku nim. W świecie duchowym żyjącym w prawdzie odpowiedzią stworzonych jest miłość wedle pełni ich możliwości kochania.
My, ludzie, nie możemy wkroczyć w wieczność świata duchowego rozpoznając czyli rozumiejąc jego istotę, ale musimy stać się jego uczestnikami, a więc musimy zacząć żyć miłością.
Pod tym względem ziemia jest przedszkolem, ale można skończyć na niej uniwersytet, a nawet zostać profesorem dla innych — zobacz świętych. Wszystko wedle pragnienia nauki, ale nauki — miłości. Czytaj dalej
O niebezpieczeństwie poznania wyłącznie intelektualnego z zaniedbaniem rozwijania w sobie miłości
6 XI 1974 r. Mówi ojciec Ludwik.
— Wydaje mi się, że absolutne zdanie się na intelekt z pominięciem intuicji szkodzi rozwojowi pełnej duchowości w tych zakonach, które stawiają na pierwszym miejscu rozwój intelektualny, nie pogłębiając równolegle i w równej mierze mistyki życia wewnętrznego. Chodzi mi o to, że życie wewnętrzne duszy powinno prowadzić do postępu w bezpośrednim zbliżeniu z Chrystusem Panem, który wówczas duszę objaśnia sam, a bezpośrednie „poznanie w Prawdzie” koryguje możliwość błędu uczynionego przez spekulację intelektualną przeprowadzaną przez ludzki umysł. Wszyscy wielcy doktorzy Kościoła byli, ogólnie mówiąc, mistykami — tak święty Tomasz z Akwinu, jak i święci: Augustyn, Katarzyna Sieneńska, Teresa z Avila, Jan od Krzyża… Czytaj dalej