Powitanie
Jadwiśka z trudem wierzyła w siebie. Uważała siebie za zero, „nic” po prostu, i teraz zobaczyła nagle swoją niesłychaną wartość w Jego oczach. Powitał ją jako ukochaną i upragnioną, jedyną, najdroższą Mu córkę. „Nic” stanęło przed „Wszystkim”, i zostało ogarnięte Jego pełnią.
Widzisz, dusze nie umierają z miłości, ale ulegają szokowi; pogrążyć się mogą w ekstazie, w niepamięci, w kompletnym zapomnieniu o wszystkim i o sobie. Jadwiśka przeszła taki stan, a to dlatego, że Chrystus Pan chciał natychmiast odciąć ją od męki ostatnich tygodni. Można tak powiedzieć, że nie mógł już dłużej pohamować swojej miłości do niej.
Jadwiśka rzeczywiście osiągnęła cnotę męstwa — jest męstwem. Przez nią wzrosła potęga naszej Ojczyzny w mężnym przyjmowaniu przeciwności i cierpienia i wzrosła cisza prawdziwej pokory — a tego tak Polsce potrzeba.
Wszystkim tym, którzy uważają siebie za zero, „nic” po prostu, im bliżej są Pana, im bardziej swoje cierpienia łączą z cierpieniem Chrystusa, tym bardziej powinni siebie odnajdować w tym właśnie opisie.