My tu nie potępiamy nikogo
My tu nie potępiamy nikogo, bo dobrze wiemy jakimi byliśmy. Największy nawet święty męczennik, pustelnik czy trapista jest tu wyłącznie z miłosierdzia Bożego, to znaczy dlatego, że Bóg go kocha, a nie dlatego, że zasłużył sobie na to. Nasze wszystkie starania, największe wysiłki, najpiękniejsze dokonania są zaledwie słabym usiłowaniem nawrotu na tę drogę, którą ludzkość w zamierzeniu Pańskim miała stale iść. Miała to być droga miłości wzajemnej i dziecięcej zależności miłości ku Ojcu. I to nam jasno powiedział Jezus Chrystus, a ponieważ był tym, kim jest — Miłością na skalę Boga, Miłością nieskończoną — oddał siebie za nas. Krew Chrystusa, Krew Boga, to miłość zalewająca stale, nieustannie i za każdego z nas przepaść, jaką wykopaliśmy sami pomiędzy nami a Ojcem.
To ona unicestwia grozę, jaka nas otacza i pozwala nam myśleć radośnie i ufnie o naszym domu, Jego domu, który jest dla nas zawsze otwarty. Dlatego, proszę cię, nigdy nie trać nadziei, ufności i spokoju. Czuj się bezpieczna, bo jesteś drogo opłacona, kochana i nigdy nie schodzisz z Jego oczu. Człowiek nie powinien nigdy „bać się” czegokolwiek jak przestępca, który boi się, że go przyłapią na zbrodni. Obawiać się powinien zerwania więzi z Bogiem, bo wtedy staje sam wobec potęgi zła, o jakiej świadomość ani wyobrażenie ludzkie pojęcia nie ma. Ale i wtedy Pan nad nim czuwa i broni go, starając się o niego, aż do godziny śmierci. Robi to w sposób tak troskliwy i delikatny, tak cichy, że głupi człowiek nie wie, iż żyje chroniony Jego dłonią, osłaniany i ratowany, podczas gdy chadza dumny, że „sobie radzi bez Boga”.
Dwie myśli pierwsza jakże mi bliska – Nasze wszystkie starania, największe wysiłki, najpiękniejsze dokonania są zaledwie słabym usiłowaniem nawrotu na tę drogę, którą ludzkość w zamierzeniu Pańskim miała stale iść. Miała to być droga miłości wzajemnej i dziecięcej zależności miłości ku Ojcu. Jakże ja bym chciał cały czas iść drogą miłości, jaką Pan mi wyznaczył. Tymczasem tak często nie wiem, czy rzeczywiście nią idę, czy się nie pogubiłem, czy dobrze rozpoznałem drogę…
I druga myśl – Czuj się bezpieczna, bo jesteś drogo opłacona, kochana i nigdy nie schodzisz z Jego oczu. Obawiać się powinien zerwania więzi z Bogiem, bo wtedy staje sam wobec potęgi zła, o jakiej świadomość ani wyobrażenie ludzkie pojęcia nie ma. Ale i wtedy Pan nad nim czuwa i broni go, starając się o niego, aż do godziny śmierci.