Bogdan
Bohaterstwo
— Bohaterstwo, to po prostu wierność swojej służbie w najtrudniejszych sytuacjach, wierność sobie i zdolność do odrzucenia siebie, gdy sytuacja ogólna tego wymaga. To jest po prostu sprawdzian naszej ofiarności. Mówię o tzw. prawdziwym bohaterstwie, bo istnieje wiele sytuacji, w których postępuje się odruchowo, wedle swoich predyspozycji psychicznych, co inni mogą uznać za coś nadzwyczajnego, sądząc że nie byliby sami do podobnych czynów zdolni. Jeżeli człowiek znajduje się w sytuacji takiej, że musi albo obstawać przy swoich zasadach (swoim wyborze), albo dać się siłą zmusić do ich złamania, istnieje tylko jedno wyjście — nie dać się złamać bez względu na cenę oporu. Jeżeli się ustąpi pod presją, znaczy to, że taki człowiek za mało kochał swoje ideały, a zanadto siebie. Czasem jest to kwestia odporności fizycznej (ale zawsze wówczas Bóg daje siły, tak że jednak jest zwykle ustępstwo). Co do presji psychicznej przy użyciu środków chemicznych czy innych mających wpływ na świadomość człowieka, sytuacja jest inna — nie można wydawać sądów. Ale tu każdy z nas wie, co mógł, a czego nie mógł wytrzymać. Zna się prawdę.
— Serdecznie dziękuję panu, panie Bogdanie. Dał pan świadectwo temu, jak wychowywano w polskim wojsku oficerów i jak oni sami stawali się przykładem dla swoich żołnierzy.
Przyjaźń
Przyjaźń jest to towarzyszenie sobie we wspólnej służbie. Towarzyszenie nie obojętne, a braterskie, a więc polegające na wspieraniu się w razie potrzeby, na wymianie doświadczeń, a więc wzbogacaniu się i strzeżeniu się wzajemnym przed zagrożeniem.
— Jakim?
— Bywa zagrożenie fizyczne, jak w czasie wojny, a zawsze jest zagrożenie przez uchybienie sobie, przez własne błędy i ułomności — tu pomoc jest specjalnie potrzebna.
Przyjaźń jest wyborem towarzyszy drogi nie po to, aby brać, ale aby dzielić się celem budowania wspólnoty duchowej służącej lepiej, sprawniej i z większą energią, a więc i skutecznością, wybranemu celowi. Tak się to widzi od nas.
Pamiętaj, że my należymy do was, a wy dzielicie się z nami. Jesteśmy razem w wielkiej, wspaniałej Wspólnocie Polskiej, służącej z całej mocy i serca planom Jezusa Chrystusa (stąd możliwa jest taka łączność). Przed Miłością ustępują wszystkie inne prawa, najprędzej „fizyczne”. Mówię o miłości Boga, o Nim samym w Jego działaniu. Dlatego, skoro my — stąd służymy Jemu, a wy — z ziemi odpowiadacie nam pragnieniem włączenia się — powstaje łączność. Przypuszczam, że rozumiesz Mnie.
—Tak.
Honor
Honor
Jest powiedzenie: „Bóg mi powierzył honor Polaków i Jemu go tylko oddam”. Co to jest honor w polskim rozumieniu tego słowa, to ci już podała twoja Matka; ja tylko uzupełniam.
Bóg, stwarzając nas, dał nam godność najwyższą — dzieci Bożych, a więc istot wolnych, zdolnych do samodzielnego wyboru i potrafiących temu, co wybierają, oddać się z całkowitym samozaparciem. Zezwolił nam poszukiwać dróg ku sobie, a dał ich niesłychanie wiele. Życie jest okresem poszukiwań, uczynienia wyboru i utwierdzania go w próbach. Nie każdy je umie wykorzystać, ale ci, którzy pragnęli „uczyć się”, zdobyli dojrzałość. Wojna była straszliwym egzaminatorem. Sama wiesz, ilu z nas poległo, ale zwycięsko, bo potwierdzając swoją, zrozumianą najgłębiej, godność istoty wolnej, której prawem jest własny wybór swojej służby, swojej miłości. Ginęliśmy walcząc o prawo kochania i służenia temu i tylko temu, cośmy uznali sami za miłości godne!
Honor Polaka jest uznaniem prawa do szacunku dla godności ludzkiej (każdego, nie tylko Polaków), szacunku dla prawa do wolności wyboru, prawa do pełnienia służby, do dawania obrony i opieki, niesienia ładu i miłosierdzia, a także prawa wszystkich ludzi do szukania własnych dróg.
Widzisz, w naszym pojęciu honoru odbija się cześć dla praw Bożych nadanych ludzkości. Dlatego nie gubimy się idąc z tym kompasem.
Miłość, przyjaźń, honor, bohaterstwo
Zawsze najpierw cytuję tekst, a później go komentuję. Jednak po tych burzach, które przeszły najpierw na blogu s. Małgorzaty, a potem na moim blogu po tym, co pisałem o Powstaniu Warszawskim, tym razem w ogóle nie będzie mojego komentarza. Chcę tylko zaznaczyć, że nie jest to specjalnie dobrany tekst, lecz po prostu kolejny fragment następujący bezpośrednio po ostatnio cytowanym:
16 II 1970 r. Bartek pośredniczy w rozmowie z Bogdanem, przyjacielem Marka, oficerem zawodowym WP, skoczkiem cichociemnym, zamordowanym w więzieniu gestapo podczas jednej z akcji „ Wachlarza”. Wiele mi o nim mówiono. Ze względu na jego postawę moralną i patriotyczną miałam do niego zaufanie, więc zapytałam go o to, co mnie interesowało. Mówi Bogdan (za pośrednictwem Bartka).
— Jak ja bym zdefiniował „miłość”, „przyjaźń” i „bohaterstwo”? To trudno określić. My tu wiemy jasno, ale postaram się.
Miłość
Miłością jest odpowiedź człowieka na wezwanie skierowane przez Boga do niego. Bóg zna swoje „twory” — lepiej może „dzieci” — i wezwanie swoje ubiera w najzrozumialsze dla każdego z nas szaty. Jednak zawsze zadaje to pytanie: „Czy zechcesz służyć dobrowolnie i z całego serca temu, coś uznał za godne miłości?”
Dla nas zawierało się to w pojęciu „Ojczyzna”. Służąc Jej wyrabialiśmy w sobie stałą gotowość, sprawność fizyczną i umysłową, ofiarność, rzetelność, uczciwość, obowiązkowość, narastało w nas poczucie sprawiedliwości i szacunek dla godności ludzkiej, rozwijały się zdolności wychowawcze…
— Chyba pedagogiczne?
— Nie, nie pedagogiczne, gdyż mieliśmy świadczyć sami przykładem — inaczej nic nie moglibyśmy zdziałać (mówię o wychowywaniu nas, a potem przez nas — innych w Wojsku Polskim). Czuliśmy się zobowiązani do zachowywania postawy służebnej, służenia sobą samym — to dobrze chroniło od egoizmu — i wtedy, gdy nadszedł czas wojny, czas sprawdzenia nas samych, ci, którzy w pełni zrozumieli, czym jest służba Narodowi, byli zdolni do spotkania się z wrogiem (mówię nie o spotkaniu fizycznym z nieprzyjacielem, a o zdolności rezygnacji z własnego życia osobistego, z wygody, kariery, poklasku), no i mogli stawić czoło najgorszemu naciskowi w najgorszej sytuacji, a więc bez broni i samotnie, tak jak to zdarzyło się nam w więzieniu i jemu (Bogdan mówi o Bartku) — wielekroć. Nie myśleliśmy wiele o Bogu, ale istniało w nas poczucie pewności, że postępujemy właściwie, a to wszystko było właśnie naszą odpowiedzią.
Miłość człowieka, to postawa frontem do służby, to usilne, stałe, możliwie piękne i czynione z całego serca wypełnianie swych obowiązków — tych, które się samemu podjęło pełnić.