Świadkowie Bożego Miłosierdzia

Świadectwo Anny Dąmbskiej

Licznik
marzec 2024
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031
  • DEON
  • Listy o miłości - PS
- Leszek
Amar Pelos Dois

W tym roku w konkursie piosenki Eurowizji piosenką, która wygrała ten konkurs, była piosenka Luisy Sobral zatytułowana "Amar Pelos Dois", a którą wykonywał jej brat Salvador. Jest to przepiękna piosenka z bardzo ładnym tekstem o miłości. Starałem się możliwie wiernie zachować ten tekst tak, by moja wersja ani na jotę nie zmieniała treści oryginału. I mam nadzieję, że to mi się udało. Ba, nawet dopisywałem własne nuty, byle wyśpiewać ten tekst. Sam nie mam tak wysokiego głosu, jak Salvador Sobral, więc pod tym względem moja wersja może się wydawać absolutnie różna - tu oryginału nawet nie starałem się naśladować. Ale [...]

- Leszek
Jakich słów boi się Maria Kołodziejczyk?

Maria Kołodziejczyk na swoim blogu zamieściła sympatyczny reportaż od oo kamedułów z krakowskich Bielan. Przyznam jednak, że zadziwiły mnie pewne komentarze: Maria Kołodziejczyk5 maja 2017 09:55 Droga Olimpio znasz przecież moje zdanie jeśli chodzi o sprawy teologiczne.Zgadzam się z Tobą w 100%. Nie chciałam jednak w tym poście zamieszczać kwestii dogmatycznych i rozwijać tematu życia klasztornego. Myślę, że jest dość szerokie pojęcie i warto o nim wspomnieć w odrębnym poście.Tak jak napisałaś - człowiek nie jest przecież machiną, która np. je na zawołanie, modli się na zawołanie itp.Prawdziwe chrześcijaństwo nie powinno polegać na wykluczaniu się z życia społecznego, lecz powinno [...]

o. Ludwik

OJCIEC MARTWI SIĘ CÓRKĄ

28 V 1979 r. Mówi ojciec Ludwik.

Ponieważ idzie do ciebie koleżanka, przekaż jej, że jej zmarły mąż (którego dobrze znałam) jest przy niej stale. Ma prawo do opieki nad nią i nad rodziną, ale martwi się córką, ponieważ nie może do niej dotrzeć; ona go nie słucha.

Prosi, abyś powtórzyła, iż pragnąłby chociaż tego, by wiedziała, że jest przy niej i aby stawiała sobie pytanie: „czy chciałaby, by ojciec był obecny?” lub „czy ojciec to pochwala?” Może wtedy uda mu się zbliżyć do niej bardziej. Czytaj dalej

Do siostry

11 VI 1979 r. Mówi ojciec Ludwik.

Przekazuję ci prośbę Wiesławy o pocieszenie jej siostry i danie jej nadziei na spotkanie z nimi. Możesz powiedzieć siostrze, że powinna rozmawiać z Wiesią, zwracać się do niej, nie zaś myśleć, że „jej nie ma”, bo to właśnie jest dla niej najboleśniejsze. Wiesława może pomagać siostrze, a najbardziej prosi o zgodę pomiędzy nią a swoim mężem. Obiecuje pomoc i zapewnia, że śmierć miała lekką i będzie o taką prosić dla siostry. Ma przed sobą drogę oczyszczenia i zrozumienia wielu spraw, ale pragnie tego z całego serca i spieszy ku „Światłu”. Spotkała rodzinę i mnóstwo przyjaciół, którzy wspierają ją, zachęcają i proszą za nią. Przed sobą ma perspektywę nieskończonego szczęścia, o którym nie marzyła i nie mogła go sobie wyobrazić „za życia” — dlatego nie tylko „nie żałuje”, lecz nie zamieniłaby swojej sytuacji na żadną inną. Spotkała się z miłością Boga i pragnie na nią odpowiedzieć. Dlatego też, pomimo że bolesny jest osąd własnego życia, a przede wszystkim ran zadanych bliźniemu — wszystkiego, w czym postąpiło się wbrew należnym drugiemu człowiekowi: miłości i szacunkowi, wszystkiego, w czym w życiu rozmijaliśmy się z postawą Chrystusa Pana względem nas — pomimo to żyje w nadziei i usilnie dąży do przygotowania się na spotkanie z Bogiem w Jego domu. Prosi, abyś siostrze to wytłumaczyła. Czytaj dalej

Bóg walczy o szczęście człowieka

Do ostatniej sekundy Bóg walczy o szczęście człowieka, wybierając mu okoliczności śmierci najbardziej sprzyjające, jeśli ten człowiek kiedykolwiek o pomoc i opiekę prosił. Bóg nie zapomina modlitwy dziecka, które potem stało się zbrodniarzem. Przychyla się do próśb ludzkich i pragnie, byśmy jedni za drugich prosili. Szanuje jednak wolność człowieka.

I niebo jest wolne, i czyściec, bo tam panuje wolne i zdecydowane pragnienie, tęsknota i pożądanie Boga, jako wiadomego już i jasnego świadomości ludzkiej źródła i istoty jego szczęścia, do którego człowiek pragnie dotrzeć, odrzucając wszystko, co mu przeszkadza. Czytaj dalej

Człowiek pozostaje sobą

Jeszcze jaśniej spróbuję ci to wyjaśnić: człowiek umierając przekracza granicę wraz z bagażem zbieranym przez całe życie. Dlatego pozostaje sobą, że niczego nie zapomina — kocha to, co kochał, i pragnie to zatrzymać. Tu następuje konfrontacja w świetle Bożym, ale od stanu duchowego, w którym tu człowiek przybył, zależy, ile zdoła przyjąć i ile zechce odrzucić, aby móc stać się zdolnym do przyjęcia prawdy o sobie i swojej pozycji wobec Boga. Nawet piekło wie o swoim złu.

Świadomość jest tu jasna i bezbłędna, ale odległość człowieka od Boga — różna. Tam gdzie miłość człowieka spotyka się z miłością Stwórcy, nie ma żadnej przegrody — stworzenie znajduje ręce Ojca i wprowadzane jest do Ojczyzny swej z dawna wyczekiwanej i wytęsknionej. Lecz bywa tak (najczęściej), że tysiączne przywiązania i wyobrażenia czynią człowieka niezdolnym do spotkania z Panem, ponieważ Bóg to Miłość, a jej energia przepala to, co ma naturę grzechu, niszczy grzech. Czytaj dalej

Był przy niej Pan (2)

30 V 1979 r. Myślałam, że ja tu jestem sama, a oni wszyscy tam, i że nie mam sil i czasu, żeby ze wszystkimi rozmawiać.

Wiemy o tym i nie proponujemy ci współpracy z Wiesławą. Ona będzie wśród swoich przyjaciół i z nimi wspólnie będzie pomagać, ale proś Pana, aby Pan przybliżył chwilę jej wejścia do naszego domu.

A wy, w niebie, czy nie możecie za nią prosić? Czytaj dalej

Był przy niej Pan

Nie obawiaj się o nią — był przy niej Pan nasz i bliscy, zwłaszcza ci, którzy polegli w stanie łaski i są od dawna z nami. Nie stała jej się krzywda, a tylko bardzo wiele zrozumiała, w tym swoją winę w stosunku do nas, bo ta praca jest naszą wspólną i służy temu, co kochamy tak, jak i ona kocha. Dlatego teraz czuje wstyd, wie, że zawiodła w tej malutkiej cząstce, w której mogła ci pomóc. Tu, widzisz, pewne sprawy rozumie się od razu prawdziwie, przede wszystkim sprawy dotyczące nas i naszego stosunku do Boga, do bliźnich, do tego, co się wybrało i czemu się w życiu rzeczywiście służyło. (…)

Zapewniam cię, że bólem jest tu świadomość każdej zmarnowanej minuty. Dlatego też oddawaj od rana każdy dzień Panu z prośbą o wejście Jego samego w twoje życie.

To, co Wiesława przeżywa, jest udziałem każdego człowieka dobrej woli i kochającego ideały, które były mu bliskie, lecz pozostającego z dala od Boga z własnej woli, chłodnego w stosunku do darzącej go, wspomagającej i podtrzymującej Miłości: żal, wstyd, zrozumienie swej świadomej woli przez całe życie nie wybierającej Boga, który nas tak bezgranicznie kocha i tak pragnie nas uszczęśliwić, przygarnąć, ulżyć, i który pomimo niewdzięczności naszej zbawia nas swoją Ofiarą.

Na Mszy żałobnej za Wiesławę proś dla niej o łaskę zrozumienia ogromu miłości i męki Chrystusa Pana, dla niej i za nią przelanej krwi Boga. To ją otworzy ku Bogu, odsuwając rozpamiętywanie własnych błędów. Bo ważniejsze niż zrozumienie własnej nędzy jest zrozumienie, iż Bóg nas i takich kocha, i otwarcie się na przyjęcie Jego miłości, a więc gotowość do wejścia w Jego królestwo miłości.

Prawda o sobie jest konieczna każdemu z nas – od niej zaczyna się każde nawrócenie. Ale w nawróceniu nie chodzi o to, by rozpamiętywać każdy błąd (po części te błędy wynikają z grzechu pierworodnego – z tego, że w naszym ziemskim życiu błędnie rozpoznawaliśmy co jest dobre, a co złe) – chodzi o to, by zawsze, w każdych okolicznościach wybierać miłość – a tego uczyć się możemy od samego Boga, patrząc, jak On jest miłosierny.

WIESŁAWA

28 V 1979 r. Mówi ojciec Ludwik o zmarłej niedawno Wiesławie, mojej bliskiej znajomej, która znała nasze prace, ale wciąż nie dowierzała, wreszcie zerwała znajomość. Harcmistrzyni, przez całą okupację pracowała w konspiracji, oficer AK w Powstaniu Warszawskim, wielka patriotka, ale mało wierząca katoliczka. Pochodziła z rodziny socjalistów.

Wiesława żałuje swojego postępowania względem ciebie i prosi o przebaczenie. Ona ma przed sobą jeszcze okres przygotowania się na przyjście do królestwa Pana, ale wszystko, cokolwiek od ciebie przyjęła, dało jej większe zbliżenie do Chrystusa Pana niż cokolwiek innego w życiu. Czytaj dalej

CIOCIA WANDA

10 XI 1978 r. Mówi ojciec Ludwik o mojej powinowatej, staruszce, niedługo po jej śmierci. Była w AK, wiele lat wraz z siostrą 17spędziły w wiezieniu (później uniewinnione).

Wanda jest szczęśliwa. Zresztą ona tu jest i prosi, żeby ci przekazać, że dzięki nieskończonemu miłosierdziu Pana, które teraz rozumie i błogosławi, jest w Jego królestwie, choć na to nie zasłużyła, że może pomagać innym i chce tego.

Przekazuje ci, że jest razem z całą rodziną, że jest tu i Wanda (siostrzenica, sanitariuszka AK, zginęła w Powstaniu na Mokotowie), i Andrzej (siostrzeniec, oficer AK, cichociemny, „zmarł” w wiezieniu na Mokotowie w 1953 r), że prawdą jest, iż został wtedy w więzieniu na Rakowieckiej zamordowany. Są razem i pomagają jej w poznawaniu naszego świata. Ciotka przekazuje też, że nie cierpiała dużo i że w momencie śmierci nadchodzi po prostu ulga, błogość, a potem już tylko szczęście spotkania z Bogiem, że nie ma żadnego porównania naszego świata z ziemią, a dopiero tu się prawdziwe życie zaczyna. Czytaj dalej

Msza święta

13 X 1976 r. Mówi ojciec Ludwik.

W tym momencie rozpoczyna się Msza święta (w mieście, w którym zmarła) w intencji zbawienia duszy twojej ciotki Jadwigi. Włącz się w Ofiarę Chrystusa Pana prosząc o łaskę dla niej i dziękując za tak wielkie miłosierdzie Jego. Rób to w swoim i jej imieniu.

Przecież ciocia jest w niebie? Czytaj dalej

Pokusy i ich przezwyciężanie

Chciałbym jednak, abyś nie uważała każdej myśli niechętnej czy gniewliwej za „swoją”, gdyż to są właśnie pokuszenia poddawane ci, abyś je podjęła lub odrzuciła: jeśli ich nie podejmiesz, nie masz winy. Wiedz, że pokusy są dostosowane bardzo perfidnie do twojej osobowości z jej nie opanowanymi przywarami. Szatan zna cię na wylot i nie podsunie ci takiej przynęty, której ty nie chwycisz, a tylko specjalnie dobraną do twojego charakteru.

Pierwsza myśl, którą słyszysz winiąc się za nią, nie jest twoja własna — jest propozycją ducha ciemności; jeśli odżegnasz się od niej — zwyciężasz. Ponieważ słabo znasz się na podszeptach i pokusach, radzę ci metodę najprostszą — natychmiastowe wezwanie Maryi. Za osobę, która jest złośliwa, denerwuje cię czy prowokuje, zmów „Zdrowaś Mario”, a jeśli jeszcze czujesz irytację czy gniew, powtarzaj modlitwę i oddawaj Maryi Pannie tę osobę i siebie. Ćwicz się w tym, a powoli osiągniesz umocnienie w zwycięstwach. Czytaj dalej