Świadkowie Bożego Miłosierdzia

Świadectwo Anny Dąmbskiej

Licznik
marzec 2024
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031
  • DEON
  • Listy o miłości - PS
- Leszek
Amar Pelos Dois

W tym roku w konkursie piosenki Eurowizji piosenką, która wygrała ten konkurs, była piosenka Luisy Sobral zatytułowana "Amar Pelos Dois", a którą wykonywał jej brat Salvador. Jest to przepiękna piosenka z bardzo ładnym tekstem o miłości. Starałem się możliwie wiernie zachować ten tekst tak, by moja wersja ani na jotę nie zmieniała treści oryginału. I mam nadzieję, że to mi się udało. Ba, nawet dopisywałem własne nuty, byle wyśpiewać ten tekst. Sam nie mam tak wysokiego głosu, jak Salvador Sobral, więc pod tym względem moja wersja może się wydawać absolutnie różna - tu oryginału nawet nie starałem się naśladować. Ale [...]

- Leszek
Jakich słów boi się Maria Kołodziejczyk?

Maria Kołodziejczyk na swoim blogu zamieściła sympatyczny reportaż od oo kamedułów z krakowskich Bielan. Przyznam jednak, że zadziwiły mnie pewne komentarze: Maria Kołodziejczyk5 maja 2017 09:55 Droga Olimpio znasz przecież moje zdanie jeśli chodzi o sprawy teologiczne.Zgadzam się z Tobą w 100%. Nie chciałam jednak w tym poście zamieszczać kwestii dogmatycznych i rozwijać tematu życia klasztornego. Myślę, że jest dość szerokie pojęcie i warto o nim wspomnieć w odrębnym poście.Tak jak napisałaś - człowiek nie jest przecież machiną, która np. je na zawołanie, modli się na zawołanie itp.Prawdziwe chrześcijaństwo nie powinno polegać na wykluczaniu się z życia społecznego, lecz powinno [...]

Mama Anny

MICHAŁ

19 IV 1979 r. Kilka dni po Wielkanocy miałam telefon, że kilkanaście dni wcześniej (w tym czasie chorowałam i nie wychodziłam z domu) umarł nagle na serce Michał, przez wiele lat mój najlepszy przyjaciel, który zachęcał mnie do pisania i podtrzymywał na duchu. Michał był przed wojną oficerem służby czynnej. Walczył w kampanii wrześniowej broniąc Przełęczy Dukielskiej. Dostał się do niewoli; uciekł tak szybko, że już w październiku 1939 r. dotarł do Francji i w Coetquidan szkolił Polaków zgłaszających się do wojska. W Brygadzie Podhalańskiej bił się pod Narwikiem. Jako oficer AK, cichociemny, walczył na Wileńszczyźnie. Kawaler Krzyża Virtuti Militari i innych. Przeszedł półroczne straszne śledztwo w NKWD, potem łagry i kopalnie; po powrocie do Polski jeszcze więzienie i później prześladowania. Nie mógł znaleźć pracy. Był człowiekiem służby. Nie do złamania. Zapytałam zaraz, bardzo zaniepokojona, czy jest z Bogiem bo Michał nie praktykował. Odpowiada Matka. Czytaj dalej

Wszystkich Świętych

1 XI 1976 r. Mówi Matka.

Dzisiaj jest, jak wiesz, nasze Wspaniałe Święto. Jadwiga pierwszy raz w nim uczestniczy. Prosi, żeby ci powiedzieć, że odnowiła wszystkie przyjaźnie, że może i pragnie z całego serca udzielać ci wsparcia, zachęty, cierpliwości, jeżeli chcesz. Ciocia mówi, że to było jej potrzebne — właśnie takie straszne warunki, aby dopełnić jej ofiarę — takie było pragnienie Chrystusa, z którym dzieliła Drogę Krzyżową. Dzięki temu jest teraz z Nim i może pomagać. (…)

Jest nieskończenie szczęśliwa. Nic jej nie trzeba, ona sama może dawać i robi to. Prosi, żeby ją wzywać natychmiast, gdy jest jakaś potrzeba. Ty sama możesz prosić o wszystko, co dotyczy zdrowia twojego i innych… Ciocia pragnie udzielać się. Widzisz, szczęścia jest tyle, że człowiek aż się ugina, nie mieści go w sobie. I tak będzie zawsze, pomyśl! Wtedy boli to, że inni go nie mają, a najczęściej — nie mogą przyjąć. Proś ciocię, tak mało osób korzysta z naszych możliwości. Czytaj dalej

Gdy człowiek krzywdził innych (2)

A w czasie wojny?

Nie mówię o wojnie, zwłaszcza gdy cały naród broni własnego bytu i terytorium, czyli bliźnich swoich, bowiem wtedy ludzie na szalę rzucają przede wszystkim swoje własne życie, czyli wszystko co mają. On to nie tylko rozumie, On szanuje ofiarność ludzką. Zawsze u Niego odnajdziesz to, coś sobie odjęła, coś straciła dla innych. W tym rośnie człowiek, czego sobie ujmuje, o co się sam umniejsza czy zuboża dla przymnożenia dobra innym.

Chciałam ci jeszcze powiedzieć, że ciocia Jadwisia „spoczywa na sercu Chrystusa” — pogrążona w Nim i nieskończenie szczęśliwa. Wie i rozumie już swoje szczęście, ale jeszcze nie jest zdolna do kontaktów z nami. Kocha nas, kocha was, jest cała jedną wyzwoloną miłością. Pozostawiamy ją w jej pełni szczęścia. Czytaj dalej

Gdy człowiek krzywdził innych

Gorzej, gdy człowiek krzywdził innych, zwłaszcza bezbronnych i słabych. Wtedy Bóg czeka na ich przebaczenie. Jeśli ofiary są z Nim, są tak szczęśliwe, że wybaczają wszystko, ale jeśli z winy innych same spodlały i skutkiem zła im uczynionego same stały się złe i muszą długo odpracowywać swoje błędy, źle jest z ich katami (jeśli byli nimi świadomie).

Utrata jednego nieśmiertelnego stworzenia — dziecka Bożego jest wstrząsem dla całego nieba, bo jest umniejszeniem chwały Ojca, a straszliwym nieszczęściem dla samego zabójcy — siebie. Ten z ludzi, kto się przyczynił do takiej tragedii, balansuje na krawędzi piekła. Dlatego np. spowodowanie czyjegoś samobójstwa jest jednym z czynów najstraszliwszych w skutkach, tak strasznym, jak świadome morderstwo. A morderstwo „na duchu” — zgorszenie ewangeliczne — jest często wielokrotnym zabójstwem, odpychającym winowajcę w ogień wieczny, który istnieje. Czytaj dalej

„Ogród”

Widzisz, nasza Ojczyzna jest — tu, ale na ziemi jest jej gleba, podłoże. Tak jak gdybyś postawiła poziomą granicę, powiedzmy — taflę z matowego szkła o kilka metrów czy centymetrów nad ziemią: z poziomu ziemi widać kiełki i młode rośliny, które rosną w górę ku słońcu, bo nic nie może rosnąć inaczej, ale słońca nie widać, bo ta niewidzialna tafla zasłania je, można tylko odczuwać ciepło, energię, światło i rozumieć, że one skądś płynąć muszą. I widzi się też, że niektóre rośliny dorastają do tej niewidzialnej granicy i dalej giną z oczu; widzisz łodygi, liście, może dolne gałęzie, u tych najwyższych może tylko kawałek pnia, znasz korzenie, które możesz obnażyć, ale co dalej wyrasta, nie wiadomo. Widzi się te małe, niedorosłe, skarlałe, chore lub obumarłe rośliny — w całości; martwe przytłaczają żywe leżąc na nich całym ciężarem — te widzisz, ale co z tymi, które wyrosły wysoko? Nie wiesz, czy i jakie wydały kwiaty, owoce, jaki jest ich prawdziwy kształt i barwa… Nie wiesz, bo one rosną dla tego, który je zasiał, ogrzewał i żywił, dla ich słońca. A słońcem dusz jest Bóg, i On sam, żywy i obecny w pełni swej wielkości i blasku, cieszy się swoim ogrodem, „przechadza się” pośród nas. On ocenia owoce, którymi każda „roślina ludzka” owocuje w Jego klimacie, każda wedle Jego zamierzenia, ale sama z siebie pragnąca róść i sobą Go wysławiać za szczęście istnienia, za możność takiego właśnie dobrowolnego rośnięcia, za radość przekroczenia granicy i prawo do życia w Jego ogrodzie, pod Jego ręką, w Jego bliskości… Czytaj dalej

Powitanie

Jadwiśka z trudem wierzyła w siebie. Uważała siebie za zero, „nic” po prostu, i teraz zobaczyła nagle swoją niesłychaną wartość w Jego oczach. Powitał ją jako ukochaną i upragnioną, jedyną, najdroższą Mu córkę. „Nic” stanęło przed „Wszystkim”, i zostało ogarnięte Jego pełnią.

Widzisz, dusze nie umierają z miłości, ale ulegają szokowi; pogrążyć się mogą w ekstazie, w niepamięci, w kompletnym zapomnieniu o wszystkim i o sobie. Jadwiśka przeszła taki stan, a to dlatego, że Chrystus Pan chciał natychmiast odciąć ją od męki ostatnich tygodni. Można tak powiedzieć, że nie mógł już dłużej pohamować swojej miłości do niej. Czytaj dalej

Śmierć Jadwigi

12—13 X 1976 r. Mówi Matka.

Ciocia Jadwisia jest z nami!

Byłam wraz z Alą (rodzoną siostrą cioci Jadwigi) i całą rodziną przy jej przejściu do nas. Jaka ona jest bezgranicznie szczęśliwa. Nie masz pojęcia, co się przeżywa uświadamiając sobie, że tu dopiero zaczyna się prawdziwe życie w szczęściu i w miłości. Jadwiśka była oczyszczona całkowicie, ale ona wciąż chciała cierpieć za Iwonę (córkę), aby ją uratować przed piekłem. Czytaj dalej

Wartość cierpienia

16 V 1974 r. Mówi Matka.

Cieszę się, że Jadwiśka tak przyjęła nasze słowa. Sądzę, że już się nie zobaczycie tu. Obiecuję ci, że ze swej strony prosić będziemy o jej łagodne przejście.

Jej cierpienia przyjmowane z poddaniem są wielką chwałą naszego Pana. On ją kocha tak, jak Jadwiśka nie wyobraża sobie, że można być kochanym. Kiedy będzie już z nami, z pewnością odezwie się do ciebie. Czytaj dalej

JADWIGA

5 VIII 1972 r. Matka przekazuje mi rady dla ciężko chorej cioci Jadwigi, stryjecznej siostry Mamy (wspomnianej w rozdziale I). przeszła Pawiak, tortury na Szucha, Ravensbruck. Pozostałe lata przeżyła w nędzy. Od zlej córki uciekła do domu starców, stamtąd przeniesiono ją do domu dla przewlekle chorych w innym mieście, gdzie leżała ze złamanym, nie zrastającym sie biodrem, z odleżynami, cierpiąc bóle, osamotnienie i przeżywając rozmaite upokorzenia.

Jadwiga musi uwierzyć, że jest tak bezgranicznie kochana, że Chrystus wybrał dla niej braterstwo w Męce — braterstwo najtrudniejsze, powierzane tylko tym, którzy zdolni są je podźwignąć; gdyż słabsi mogliby się załamać i tych oszczędza. Natomiast najbliżsi mu mogą być tylko ci, którzy przebędą z Nim całą Jego drogę aż do końca. Ale droga Chrystusa — Boża — jest ponadczasowa, trwa w wieczności i wstępują na nią i wstępować będą zawsze, aż do końca trwania życia ludzkości, ludzie dojrzali, ażeby przez dopełnienie Jego męki w czasie przejść poza czas i dzielić szczęście przyjaźni z Nim na wieczność. Teraz Jadwisia pogrążona jest w miłości, której nie „czuje”, ale która otacza ją i podtrzymuje w walce — bo to jest walka o wytrwanie, o wierność, o ufność i o całkowite zawierzenie, zdanie się na Jego wolę.

Szczęśliwie dla mnie nie zostałem tak wybrany – należę do tych słabych, których Pan oszczędza, bo by jeszcze się załamali. Ale znam takie osoby – nade wszystko taką osobą, znaną w blogowym świecie, jest Barka (http://www.bog-w-moim-balaganie.com/2018/02/25/chwilowa-przerwa/). Od niemal roku jest w takim stanie, że nawet nie może bezpośrednio prowadzić bloga. Ale jednak jest i daje świadectwo.