Świadkowie Bożego Miłosierdzia

Świadectwo Anny Dąmbskiej

Licznik
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
  • DEON
  • Listy o miłości - PS
- Leszek
Amar Pelos Dois

W tym roku w konkursie piosenki Eurowizji piosenką, która wygrała ten konkurs, była piosenka Luisy Sobral zatytułowana "Amar Pelos Dois", a którą wykonywał jej brat Salvador. Jest to przepiękna piosenka z bardzo ładnym tekstem o miłości. Starałem się możliwie wiernie zachować ten tekst tak, by moja wersja ani na jotę nie zmieniała treści oryginału. I mam nadzieję, że to mi się udało. Ba, nawet dopisywałem własne nuty, byle wyśpiewać ten tekst. Sam nie mam tak wysokiego głosu, jak Salvador Sobral, więc pod tym względem moja wersja może się wydawać absolutnie różna - tu oryginału nawet nie starałem się naśladować. Ale [...]

- Leszek
Jakich słów boi się Maria Kołodziejczyk?

Maria Kołodziejczyk na swoim blogu zamieściła sympatyczny reportaż od oo kamedułów z krakowskich Bielan. Przyznam jednak, że zadziwiły mnie pewne komentarze: Maria Kołodziejczyk5 maja 2017 09:55 Droga Olimpio znasz przecież moje zdanie jeśli chodzi o sprawy teologiczne.Zgadzam się z Tobą w 100%. Nie chciałam jednak w tym poście zamieszczać kwestii dogmatycznych i rozwijać tematu życia klasztornego. Myślę, że jest dość szerokie pojęcie i warto o nim wspomnieć w odrębnym poście.Tak jak napisałaś - człowiek nie jest przecież machiną, która np. je na zawołanie, modli się na zawołanie itp.Prawdziwe chrześcijaństwo nie powinno polegać na wykluczaniu się z życia społecznego, lecz powinno [...]

Mama Anny

O NIEBIE I CZYŚĆCU

2526 XI 1974 r. Mówi Matka o znajomej zakonnicy skrytce, Klarze.

Możesz uspokoić Klarę. Nikt z jej rodziny — mówię o bliższych, bo o dalszych nie wiem — nie jest poza miłosierdziem Bożym, ale oczywiście wiele osób jeszcze się oczyszcza; ale w szczęściu! Przeczytaj jej to, co mówiłam ci o czyśćcu.

Tu jest ciągły wzrost, rośniecie i stałe rozwijanie się. Nie ma stagnacji, a więc nie ma też i jakiegoś stopnia, na którym się już na wieczność osiada w szczęśliwości lenistwa powiedzmy. Jednak świadomość nasza tu tak bardzo różni się od ziemskiej. O tyle więcej rozumiemy, a przede wszystkim istniejemy „w prawdzie”, tj. bez przypuszczeń i wątpliwości. Wiemy więc, czego nam brak i dlaczego, tj. czegośmy w życiu na ziemi zaniedbali, co zniekształcili, popsuli sami, a także jak powinniśmy dążyć do pełni własnej osobowości, aby stać się bliższymi sercu naszego Pana. I tak działamy; mówię o nas, przebywających w królestwie Pana. Jeśli nie wiesz, jak to rozumieć, przypomnij sobie słowa Chrystusa do dobrego łotra: „Dziś jeszcze będziesz ze mną w raju”. On (łotr) uznał, że zasłużył na karę i ulitował się nad umęczonym niewinnie, a to wystarczyło Chrystusowi Panu — natomiast, nie możesz mieć wątpliwości, że nie wystarczyło samemu odkupionemu „łotrowi”. Chyba nie wyobrażasz sobie, że pozostał na wieczność takim, jakim był w chwili śmierci, prawda? Czytaj dalej

Dyspozycje

Po kilku tygodniach. Mówi Matka.

Pytałam stryjka Kazia …

Czy możecie rozmawiać z ludźmi w czyśćcu? Czytaj dalej

„…TERAZ I W GODZINE ŚMIERCI”

8 II 1975 r. Matka odpowiada na pytanie pewnej osoby, jak można okazać miłość Maryi Pannie.

Wszystkie swoje sprawy, każdy dzień i każdą chwilę niech ofiarowuje Maryi jako wyrównanie za wszystkie łaski otrzymane (…) i za zaoszczędzenie jej wielu ciężkich przeżyć i cierpień. Niech mówi z Maryją tak jak dziecko z matką, szczerze i prosto — że chciałaby Ją kochać, ale nie umie, że pragnie i potrzebuje Jej opieki, i prosi Ją o to, aby była przy niej. No i niech wszystko składa w Jej ręce. To wystarczy.

Do Maryi trzeba przystępować jak do Matki, bo to Jej największy tytuł do chwały na wieczność, że przez wierność i pełną ofiarną miłość stała się Współodkupicielką, Orędowniczką i Matką całej ludzkości. Macierzyństwo jest pojęciem największej bezinteresownej miłości — i taką jest właśnie Maryja, która niczego nie pragnie dla siebie, pragnie wyłącznie naszego szczęścia, które polega na połączeniu się w miłości z Jej Synem, naszym Zbawcą, Bratem i Panem. Kochając Maryję, nie można nie kochać Chrystusa. Oni są razem, a tylko poprzez miłość Matki najłatwiej nam (i najszybciej) wejść w krainę miłości, jaką jest królestwo Chrystusowe. Czytaj dalej

O śmierci (2)

A samobójstwo?

Samobójstwo jest przeciwstawieniem się (woli Boga), samowolnym dysponowaniem nie swoją własnością, i jako takie musi przynieść złe skutki dla danego człowieka.

Wracając do śmierci; jest ona zakończeniem egzaminu, a tylko egzaminujący wie, kiedy przestać pytać. Nasz „egzaminator” jest naszym Ojcem, Bratem i Przyjacielem. Zna nas i rozumie. Sam dał nam dla nas wybrane warunki, dlatego On wie, czego się po nas spodziewać. Nie należy się lękać. Ale jeśli człowiek „za życia” zrozumie, kim jest Chrystus — pokocha Go. Im więcej zrozumie, tym bardziej kocha. A dla kochającego nie istnieje strach —jest spotkanie się z Miłością. Szczęście, niewyobrażalne szczęście! Czytaj dalej

O śmierci

Widzicie, najważniejszą rzeczą jest nie sama chwila śmierci — która może być jednym momentem, jak u mnie, i później nie pamięta się go w ogóle — a przygotowanie człowieka do śmierci, jego dojrzałość, można powiedzieć gotowość. Natomiast w braku dojrzałości mieści się zarówno strach przed śmiercią, uleganie panice przed utratą ciała, zwierzęce pragnienie zatrzymania go — wtedy ciało stawia opór, bo człowiek zjednoczony z nim broni się przed zagładą, unicestwieniem, jak sądzi — broni się także świadomość człowieka. Człowiek boi się nieznanego, boi się też odpowiedzialności, spojrzenia prawdzie w oczy, spotkania ze sprawiedliwością, o ile szerzył zło.

Trzeba rozumieć nasz świat, swoją nieśmiertelność, swoją prawdziwą osobę — byt duchowy nie podlegający prawom materii, stosującym się jedynie do materii — rozumieć swoją niezależność od ciała. Poznali to ludzie, którzy w okresie wojny przeszli przez śledztwa, więzienia i obozy przezwyciężywszy wymagania „ciała”, i ci nas łatwo zrozumieją, tak jak i wszyscy naprawdę wierzący. Kościół uczy nas prawdy, tłumaczy, przygotowuje; trzeba przyjąć prawdę. A ponadto trzeba po prostu żyć tak, jakby się miało umrzeć w każdej chwili — nie myśleć o tym, oddać swoje życie i śmierć w ręce Jezusa Chrystusa. Ja tak zrobiłam. Czyż On może zawieść czyjeś zaufanie?

Od urodzenia wiemy, że umrzeć musimy, a skoro nie rządziliśmy swoim urodzeniem się, nie możemy rządzić własną śmiercią.

To Pan zachował sobie prawo decydowania o naszym życiu – zarówno o naszym poczęciu, jak i o tym, kiedy przejdziemy na tamtą stronę. My powinniśmy być po prostu na to gotowi.

MARIANNA

9 XI 1969 r. Mówi Matka po otrzymaniu wiadomości o śmierci znajomej.

O rodzinie i znajomych, tj. bliskich, wiemy, gdy mają tu przyjść i spotykają się zawsze z nami, o ile w ogóle zostaną dopuszczeni do naszego Życia. Ale, córeczko, znając dobroć i miłosierdzie Chrystusa, czyż można w to wątpić? Marianna jest szczęśliwa, że już „ma to poza sobą”; jest z mężem i rodziną. Przeżywa ogromnie spotkanie z całą rodziną. Na pogrzebie będzie obecna. Śmierć na serce jest tak łagodna, można powiedzieć naturalna, że takiej można życzyć każdemu; to przejście, którego się nie zauważa (fizycznie).

Zwrócę uwagę na drobiazg: Na pogrzebie będzie obecna. Na pogrzebie prawdziwie żegnamy się z tymi, którzy przeszli już na drugą stronę życia.

O CIOCI ALI (2)

Przypominam, że to mówi mama Anny – zaczęła od wspomnienia przyjęcia swojej stryjecznej siostry, a teraz przechodzi do uogólnień.

Jak myślisz, czy ktoś w takiej chwili ma ochotę zajmować się sprawami pogrzebu, oglądać swoje ciało, wszystkie zabiegi, ceremonie urzędowe? Jeżeli coś odciąga i mąci radość, to rozpacz i ból żyjących. Trzeba wtedy pamiętać, że dla zmarłego — to święto, nowy świat, świadomość własnej nieśmiertelności i niezniszczalności.

Przecież nie dla każdego? Czytaj dalej

O CIOCI ALI

2728 VII 1967. Mówi Matka o swojej stryjecznej siostrze i najbliższej przyjaciółce. Obie pochodziły z rodzin katolickich, pielęgnujących wszelkie tradycje narodowe i religijne, ale praktycznie obojętnych religijnie, jak cała prawie inteligencja polska z przełomu XIX i XX wieku. Matka i ciotka jako pierwsze w rodzinie zaczęły szukać zbliżenia do Boga (starsza siostra Aliny, Jadwiga, dołączyła do nich później). W nawróceniu pomógł im ks. Detkens. Ciocia Ala była bardzo piękna. Życie miała wyjątkowo ciężkie, ale miała w sobie ogromny spokój i radość wewnętrzną. Każdy w chwilach ciężkich szukał u niej oparcia. Moja Matka (która własnych zalet w ogóle nie zauważała) uwielbiała ją. Ciotka zmarła nagle na serce, podczas pobytu w szpitalu. Czytaj dalej

O potrzebie wychowania do odpowiedzialnego rodzicielstwa

1112 VII 1969 r. Znajoma mówiła o dylematach kobiet w wielu rodzinach chłopskich, wielodzietnych, biednych, których mężowie piją nagminnie i przymuszają je do współżycia, co owocuje przyjściem na świat kolejnego dziecka, zaś „księża i misjonarze bez przerwy nawołują do licznego potomstwa i zakazują używania jakichkolwiek sztucznych środków”. Matka odpowiada na jej pytania.

Człowiek posiada zbyt wiele godności, aby być przymuszanym do kreacji nowego człowieka i powinien sam decydować o czasie poczęcia, aby przygotować jak najlepsze warunki nowo narodzonemu dziecku. W wypadkach takich, o jakich ci mówiono (nałogowy alkoholizm męża), kobieta ma prawo decydować sama, zwłaszcza że to ona ponosi główny ciężar i odpowiedzialność i jest bardziej przewidująca od nieodpowiedzialnego męża. Kościół rozumie trudności i nie przeciwstawia się ogólnie ograniczaniu potomstwa, a tylko metodom stosowanym dotychczas (szkodliwym dla zdrowia, a jeszcze bardziej dla psychiki kobiety — o czym mało jeszcze wiecie…). I nie poprzez zabijanie nie narodzonego dziecka (stanowisko Kościoła w sprawie „przerywania ciąży” nie może być inne, skoro jest to zabójstwo nowego człowieka), a poprzez powstrzymywanie się od poczęcia prowadzi właściwa droga rozumnych i dojrzałych ludzi. Opanowano zaś już dostatecznie znajomość cyklu biologicznego u kobiety, aby móc uporządkować te sprawy, a w małżeństwo wprowadzić harmonię i godność. Trzeba opierać się o metodę biologiczną. Czytaj dalej

Pan wyrównuje zło przez nas uczynione

29 XII 1982 r. Mówi Matka.

Każdy z nas, który tu dopiero widzi, ile zła wyrządził swoim bliźnim (czasem nieświadomie lub nie zdając sobie sprawy z ciężaru konsekwencji i winy, czasem ze złej woli) przerażony jest ogromem win. I każdy natychmiast błaga Pana, aby On zechciał ze swej miłości i łaski wyrównać zło przez nas wyrządzone. Bo my możemy już tylko prosić (nie mówię o niebie, bo tu Pan nasz daje nam współudział w pomocy wam; ale nie znajdzie się w nim nikt obciążony winą wobec swego bliźniego — nie odżałowaną, nie odcierpianą, nie wynagrodzoną). Czytaj dalej