Osoba
Kategoryzowanie notek wg osoby opisującej to, co jest po tamtej stronie życia.
Decyzja samobójstwa. Ratunek
Bartek zginął w wypadku motocyklowym. Anna poznała Bartka jeszcze za jego życia – to mama Anny i mama Bartka prosiły ją o to, a to po to, by spróbowała wyrwać go jakoś z alkoholizmu. Ponieważ Anna wiedziała, że Bartek postanowił popełnić samobójstwo, nie może zrozumieć, jak to się stało, że Bartek jest teraz w czyśćcu. Mama jej to wyjaśnia:
Widzisz, są momenty pomiędzy życiem a śmiercią, kiedy ludzie już życia nie wyczuwają, ale kiedy, pomimo że ciało jest zrujnowane i już niezdolne do działania, duch, który przecież bólu nie czuje i zraniony być nie może, jest w pełni przytomny i wszystko rozumiejący — a dla niego czas nie istnieje. W jednej sekundzie lub jednej milionowej części sekundy może pojąć prawdę, zrozumieć sens i cel tego, co go spotkało, i zadecydować o wyborze nienawiści czy miłości.
Jeszcze raz zwracam uwagę, że to my sami wybieramy.
…dlatego, że On nas kocha
Dzisiejszy fragment w pierwszej części jest kontynuacją poprzedniego (choć z innego podrozdziału), ale zobaczmy, jak się kończy:
Od początku jestem w królestwie Chrystusowym, w naszym prawdziwym domu. Widzisz, Chrystus Pan nie żąda doskonałości, a tylko — miłości. Miłość swoją możemy okazać Mu jedynie poprzez przyjęcie Jego woli, jeśli nie z radością, to pokornie, z ufnością, że On wie, co robi i że nas kocha. Trudno przyjąć paraliż i takie szpitale, i taki dom dla przewlekle chorych, w jakich ja byłam — z radością, ale przyjęłam to jako wolę Boga i postanowiłam szukać pociechy i oparcia u Jezusa. On był tym tak wzruszony, taki szczęśliwy, taki ze mnie dumny…
Tutaj to zobaczyłam i zrozumiałam, że żadna możliwa „świętość” ludzka nie jest dostateczną „opłatą” za wstęp do żywota wiecznego. Za nasze szczęście w domu Ojca zapłacił On swoją ofiarą. My tu przybywamy nie za zasługi własne, ale dlatego, że On nas kocha, a białą, najczystszą z szat, która umożliwia nam przyjęcie takiego ogromu szczęścia, jest miłość do Niego.
Często jesteśmy atakowani przez protestantów, że uważamy, iż na niebo można sobie zasłużyć. Przypuszczam, że są to echa złej katechezy przed pierwszą komunią, która dotknęła te osoby; do dojrzałej wiary dochodziły już poza naszym kościołem i stąd ich przeświadczenie, że to dopiero kościoły protestanckie odkryły, iż nie ma zbawienia bez Chrystusa.
Oczywiście, że jeśli dostąpimy nieba, to nie za nasze zasługi, lecz dzięki Ofierze Chrystusa – mama Anny pisze o tym bardzo wyraźnie.
Chrystus oparciem w chorobie
I kolejne słowa mamy Anny:
Chrystus przygotowywał mnie do życia w szczęściu poprzez zniechęcanie mnie do wszelkich wartości ziemskich, podtrzymując mnie i dodając sił. Był przy mnie przez cały okres choroby. Pozostawił mi czas, abym otrząsnęła się z szoku i sama wybrała kierunek: narzekania i rozpaczy czy też oparcia się na Nim. Wierzył, że kocham Go prawdziwie i nie odrzucę Go pomimo nieszczęścia, które na mnie spadło. Jestem Mu za to nieskończenie wdzięczna, bo tylko to, co się wybiera na ziemi, ma wagę dla nas na wieczność.
Często traktujemy jakąś chorobę, jako nieszczęście, które nas dotknęło. Tymczasem mama Anny pisze wyraźnie Pozostawił mi czas, abym otrząsnęła się z szoku i sama wybrała kierunek: narzekania i rozpaczy czy też oparcia się na Nim.
Często jest więc tak, że Pan wyrywa nas w ten sposób z tego wiru aktywności, w jaki w dzisiejszych czasach chętnie wpadamy. Ale zwróćmy uwagę na następne zdanie: Wierzył, że kocham Go prawdziwie i nie odrzucę Go pomimo nieszczęścia, które na mnie spadło.
Pamiętajcie – Bóg nigdy nie próbuje nas, by się dowiedzieć, jacy jesteśmy; jednak często wystawia na próby, byśmy sami dowiedzieli się, jacy jesteśmy.
Decyduj sama
Nie musimy być nadzwyczajni, nie jesteśmy nadzwyczajni, a i tak możemy być nadzwyczajnymi narzędziami naszego Pana (oby to dotyczyło również mnie).
Utrata każdej duszy jest wspólnym bólem nas wszystkich
Trzeba zrozumieć, jaka batalia toczy się o każdą duszę ludzką. Każda jest równie bezcenna i utrata każdej jest wspólnym bólem nas wszystkich — jest odrzuceniem, zlekceważeniem, pogardzeniem przez drobinę ludzką nieprawdopodobną ofiarą miłości Chrystusa, ogromem miłości, współczucia, miłosierdzia! A ile w tym naszej wspólnej winy…? Widzisz, to my powodujemy naszym postępowaniem (mówię o naszym życiu na ziemi) to, że tak trudno jest naszym bliźnim uwierzyć w miłość Boga ku nim. Popatrz na Bartka. On zaznał w życiu tyle podłości, zdrady, podstępu i fałszu, że nie jest w stanie uwierzyć, choć chce tego. (…) Jezus chce go mieć i nie jest to niemożliwe, bo Bartek całkowicie kocha Polskę i gotów jest na każde poświęcenie dla niej. Tak że, mimo iż żyje poza Bogiem i wydaje mu się, że Go odrzucił — kocha Go, szuka i tęskni, a to szukanie i tęsknota zawsze jest zaspokajane. Miłość wychodzi na spotkanie naszej miłości ludzkiej.
Nade wszystko zwróćcie uwagę, jak mama Anny podkreśla, że
batalia toczy się o każdą duszę ludzką. Każda jest równie bezcenna i utrata każdej jest wspólnym bólem nas wszystkich. Każdą, każda, każdej…Mama Anny nie osądza tych, którzy odrzucili, zlekceważyli, pogardzili ofiarą miłości Chrystusa, lecz zadaje pytanie A ile w tym naszej wspólnej winy…?
I od razu odpowiada Widzisz, to my powodujemy naszym postępowaniem (mówię o naszym życiu na ziemi) to, że tak trudno jest naszym bliźnim uwierzyć w miłość Boga ku nim.
A w nas rodzi się kolejne pytanie – Komu było trudno uwierzyć w miłość Boga do niego przez moje postępowanie?
I w tym momencie dopiero pojawia się refleksja związana z Barkiem. Bartek
żyje poza Bogiem i wydaje mu się, że Go odrzucił a jednak dla Chrystusa nie jest to przeszkoda nie do pokonania!Jezus chce go mieć i nie jest to niemożliwe, bo Bartek całkowicie kocha Polskę i gotów jest na każde poświęcenie dla niej.
Widzimy więc, że póki człowiek kocha, choćby to była miłość wyższa, a nie do konkretnych osób, kto szuka miłości, kto pragnie miłości, ten nie jest stracony. Często jest tak, że zupełnie już nie wiemy, co możemy jeszcze zrobić, by nasi najbliżsi pokochali Chrystusa, co możemy zrobić, by nie odcięli sobie drogi do nieba… W tym tekście mamy podpowiedź – wystarczy, by podtrzymywać pragnienie miłości. Tylko tyle.
Zaufaj Bogu, jak my Mu ufamy (3)
Myślisz o moich cechach, które pozostały i po śmierci? Widzisz, my cali, prawdziwi jesteśmy tutaj, tacy, jakimi nas Bóg chciał mieć; im bardziej w całej (właściwej każdemu) — pełni, tym bardziej kochający, jaśniejący miłością. Ale i tu jest ciągłe dojrzewanie, rozwijanie się, zbliżanie do Boga. Nie ma tylko możności grzeszenia, czyli zaprzeczania Jego prawom, bo znając je, rozumiejąc i kochając, nie można im zaprzeczać. To tylko na ziemi jest czas wyboru, a ponieważ z własnej winy doprowadziliśmy do tego, więc każdy z nas musi jeszcze raz osobiście, w swoim imieniu wybrać świadomie i poprzeć czynem lub myślą swój wybór, nosząc na sobie ze wspólnej winy wynikłe zaćmienie jak gdyby wszystkich władz duchowych (grzech pierworodny). Każdy sam musi wypowiedzieć się życiem, przykładem. Tu są ci, którzy wybrali Jego.
Tym razem króciutko – życie tam, to nie jest rozpoczęcie życia na nowo, repeta z życia, ale w innych warunkach; życie tam, to kontynuacja życia tego.
Ale i tu jest ciągłe dojrzewanie, rozwijanie się, zbliżanie do Boga. Jedyna różnica (ale jakże istotna) to ta, że tam nie ma w nas konsekwencji grzechu pierworodnego Nie ma tylko możności grzeszenia, czyli zaprzeczania Jego prawom, bo znając je, rozumiejąc i kochając, nie można im zaprzeczać.I wreszcie zdanie najważniejsze: Tu są ci, którzy wybrali Jego.
Zawsze to podkreślałem, że w piekle znajdą się tylko ci, którzy nie wybiorą Chrystusa. Oni sami, a nie ktoś za nich, wydadzą na siebie wyrok.
Zaufaj Bogu, jak my Mu ufamy (2)
Trudno to wytłumaczyć, ale kiedy jest mowa o tym, że Jezus „cierpi” z powodu obojętności dusz, to jest to prawda, bo chociaż „Bóg cierpieć nie może”, ale zostaje ograniczony w swojej chęci dawania, pomocy — chociaż to On sam dał ludziom możność odrzucenia lub przyjęcia Jego pomocy.
Jakie są najważniejsze elementy tej wypowiedzi?
Nade wszystko cały ten początek, który nie wymaga żadnego komentarza:
A dalej mowa jest o współ-czuciu (współodczuwaniu) – specjalnie tak to napisałem, by podkreślić źródłosłów tego wyrazu. Nasi bliscy nie tylko że się interesują nami – mama Anny pisze wręcz współczuję wraz z tobą; z racji naszej łączności jesteśmy tak związane, a nasza struktura tu jest tak subtelna, że w jakiś sposób czuję to co i ty.
Czy to nie jest niesamowite?
Ale zwróćmy uwagę, kiedy to przestaje działać – kiedy poddajesz się złym myślom, depresji, zniechęceniu, rozpaczy, nasza łączność rwie się i zanika. Wtedy nie mogę ci już tak pomagać.
Ale w tym zdaniu Wtedy nie mogę ci już tak pomagać, zawarte jest jeszcze jedno stwierdzenie: nasi bliscy nie tylko, że znają nasze myśli – oni przekazują nam również swoje.
Często w tym, co piszę, używam zwrotu, że szatan podsuwa nam swoje myśli, a my przyjmujemy je, jak swoje. Tu mamy potwierdzenie, że rzeczywiście istoty duchowe mają do nas dostęp, co jednak nie narusza naszej wolności (a przez to również odpowiedzialności) – to od nas zależy, czy my te myśli kupimy, czy nie. One nawet nie mogą podpowiadać nam swoich myśli, jeśli my ich nie wpuścimy.
Wtedy nie mogę ci już tak pomagać, a to jest duży „ból”, wierz mi.W tym zdaniu jest też jeszcze jedna myśl – osoby bliskie będące po tamtej stronie, nie przestają nas kochać. Całe są wypełnione pragnieniem naszego dobra; cierpią, gdy my nie pozwalamy im pomagać. Przecież to zdanie końcowe o Chrystusie Trudno to wytłumaczyć, ale kiedy jest mowa o tym, że Jezus „cierpi” z powodu obojętności dusz, to jest to prawda, bo chociaż „Bóg cierpieć nie może”, ale zostaje ograniczony w swojej chęci dawania, pomocy w gruncie rzeczy odnosi w równym stopniu do Niego, co i do wszystkich bliskich – mama Anny przeniosła swoje doświadczenia bezsilności, ograniczenia swojej chęci dawania na Chrystusa. Ona zaczęła rozumieć Chrystusa; zaczęła rozumieć, że te słowa o cierpieniu Chrystusa to nie jest jakiś slogan, lecz rzeczywistość całkiem realnie doświadczana przez wszystkich, którzy będąc po tamtej stronie, kochają nas żyjących.
Zaufaj Bogu, jak my Mu ufamy (1)
Tym razem mama Anny mówi o tym, na ile osoby, które przeszły już na tamtą stronę, są wprowadzone w dzieło Boże:
Tylko Bóg wie, ku czemu przeznaczył poszczególne dusze. My wiemy tylko, że przeznaczeniem każdej jest dążenie do Boga, do włączenia się w Jego Kościół mistyczny, Jego królestwo, ale jakimi drogami Jezus duszę prowadzi, nie wiemy i nie wiemy, jaka droga jest dla niej najlepsza. To jest Jego dzieło.
Świętych obcowanie (2)
Tym razem cytat, aczkolwiek również pochodzi z podrozdziału Świętych obcowanie jak poprzedni, to będzie dotyczył czegoś zupełnie innego:
(…)
Brak mi było całe życie miłości wyrozumiałej, prawdziwej, głębokiej. Owszem, znalazłam ją w twoim ojcu, ale nie rozumiałam tego. On był taki inny ode mnie, a ja pragnęłam okazania mi uczucia. Jak dobrze cię teraz rozumiem, córeczko. Jak bardzo ci współczuję! Ale z drugiej strony brak prawdziwej miłości ułatwia zrozumienie, gdzie ona jest. Ten głód przyciąga do Boga.
Przyznaję, że nigdy tak nie patrzyłem, ale te słowa bardzo mocno do mnie przemawiają. Sądzę, że wielu osobom wyjaśnią historię ich życia..
Świętych obcowanie (1)
Wypowiedź mamy Anny:
Nade wszystko zwróciłbym uwagę na to zdanie Ale nie wszyscy jesteśmy jednakowo „oczyszczeni”, jednakowo „święci”, czyli nie w każdym z nas jest jednakowa siła miłości Boga. Innymi słowy każdemu, kto przekroczy ten próg potrzebne jest oczyszczenie (co najwyżej nielicznym nie jest potrzebne). Zwróćmy przy tym uwagę na to, iż miłość do Niego w pełni tej miłości nas wzrasta nieustannie i temu wzrastaniu nie ma końca – widzimy więc po co to oczyszczenie będzie potrzebne. Skądinąd możemy się domyślać, że dopiero przy pełni tej miłości będzie możliwe to, co mama Anny w poprzednim fragmencie wskazywała na niemożliwe, jako że więcej nie moglibyśmy znieść w tej chwili.
Widzimy więc wyraźnie cel tego oczyszczania. Zwróćmy teraz uwagę, w jaki sposób to oczyszczanie się osiąga: właśnie dlatego On daje nam te możliwości pomagania wam, aby nam dać pole działania, na którym możemy wykazać twórczością, działaniem siłę swojej miłości, a także naprawić swoje błędy, tam gdzie one miały miejsce.
Innymi słowy tylko poprzez czynną miłość wobec drugiego człowieka możemy wzrastać w naszej miłości do Boga.
Tym razem mama Anny mówi Według nas to jest „niebo”, bo On jest z nami, a my żyjemy w Nim; jednak od razu jednym tchem dodaje ale to jest nadal doskonalenie się, oczyszczanie, wzrost poznania, mądrości, a przede wszystkim rozwijanie miłości.
A więc znowu godzi katolików i protestantów – używa określenia, jakiego w tym wypadku używają protestanci, ale opisuje to, co u katolików nazywane jest czyśćcem.