Świadkowie Bożego Miłosierdzia

Świadectwo Anny Dąmbskiej

Licznik
maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
  • DEON
  • Listy o miłości - PS
- Leszek
Amar Pelos Dois

W tym roku w konkursie piosenki Eurowizji piosenką, która wygrała ten konkurs, była piosenka Luisy Sobral zatytułowana "Amar Pelos Dois", a którą wykonywał jej brat Salvador. Jest to przepiękna piosenka z bardzo ładnym tekstem o miłości. Starałem się możliwie wiernie zachować ten tekst tak, by moja wersja ani na jotę nie zmieniała treści oryginału. I mam nadzieję, że to mi się udało. Ba, nawet dopisywałem własne nuty, byle wyśpiewać ten tekst. Sam nie mam tak wysokiego głosu, jak Salvador Sobral, więc pod tym względem moja wersja może się wydawać absolutnie różna - tu oryginału nawet nie starałem się naśladować. Ale [...]

- Leszek
Jakich słów boi się Maria Kołodziejczyk?

Maria Kołodziejczyk na swoim blogu zamieściła sympatyczny reportaż od oo kamedułów z krakowskich Bielan. Przyznam jednak, że zadziwiły mnie pewne komentarze: Maria Kołodziejczyk5 maja 2017 09:55 Droga Olimpio znasz przecież moje zdanie jeśli chodzi o sprawy teologiczne.Zgadzam się z Tobą w 100%. Nie chciałam jednak w tym poście zamieszczać kwestii dogmatycznych i rozwijać tematu życia klasztornego. Myślę, że jest dość szerokie pojęcie i warto o nim wspomnieć w odrębnym poście.Tak jak napisałaś - człowiek nie jest przecież machiną, która np. je na zawołanie, modli się na zawołanie itp.Prawdziwe chrześcijaństwo nie powinno polegać na wykluczaniu się z życia społecznego, lecz powinno [...]

o. Ludwik

NIECH BĘDZIE POCHWALONY JEZUS CHRYSTUS (2)

Zrodzenie do istnienia jest dla nas jednocześnie pierwszym impulsem na drodze poszukiwania spełnienia. W potocznym tego słowa znaczeniu jest to „szukanie szczęścia” czy „pragnienie szczęścia”. Istotnym szczęściem człowieka jest złączenie się z Bogiem (nie „zlanie się”, a przylgnięcie doń, połączenie się — z własnej woli kierowanej zrozumieniem). Tym szczęściem jest zjednoczenie własnego niepełnego bytu z pełnią Bytu Bożego, uzupełnienie własnych braków pełnią Jego. Jest to możliwe, gdy przez człowieka uczyniony zostanie dobrowolny wybór przez odrzucenie wszelkich innych środków zaspokojenia „głodu szczęścia” dla ich niedoskonałości i całkowite oddanie się Bogu.
Im szybciej ten wybór będzie uczyniony, tym więcej Bóg może zdziałać przez człowieka. Zaś w konsekwencji wyboru następuje wysiłek człowieka. Im jest pełniejszy, wytrwalszy i żarliwszy, tym szybciej następuje „wypełnienie próżni” i uzupełnienie braków człowieczych przez darowane uczestniczenie w naturze Bożej. Ale dopiero od momentu porzucenia ciała ta niesłychana więź może się zacieśnić w całych jej możliwościach.
Ale wybranie Boga — pod postacią jakiejkolwiek z miłości, pod którymi się nam objawia, a najjaśniejszą z nich jest Jezus Chrystus — będzie zawsze wyrazem obudzenia się wewnętrznego, dowodem, że człowiek stał się świadomym siebie. Tak więc nie jest ważne dla Boga, kiedy człowiek zwraca się ku Niemu, ale czy w ogóle rozumie, gdzie jest jego ostateczny cel, gdyż Bóg odpowiada zawsze bezgraniczną miłością na wezwanie człowieka, ale nie narzuca siebie! Jego mądrość nie pozwala na ograniczenie wolności człowieka, tym bardziej człowieka niedojrzałego jeszcze do odrzucenia wszelkich innych iluzji, w których widzi swoje szczęście. Ale taki człowiek wejść do Jego królestwa nie może. Nikt nie żąda lotów od nieopierzonego pisklęcia; powietrze wtedy jest dla niego niedostępne, ale nie na zawsze.

NIECH BĘDZIE POCHWALONY JEZUS CHRYSTUS

9 I 1972 r. Ojciec Ludwik nawiązuje do mojej rozmowy ze znajomym, który mówił, że Bóg nie jest miłosierny stwarzając ludzi, bo większość z nich ma bardzo ciężkie życie i męczy się, a część zostaje potępiona.
(…)
Życie ziemskie jest wystarczającym okresem dla dokonania przeglądu możliwości, które daje, i zdecydowania się na wybór tego, co wyda się nam najwartościowsze, najlepsze. Możemy wybierać nawet wielokrotnie, prostować nasz wybór, przerzucać się na cele bardziej pociągające nas niż dotychczas poznane w miarę naszego kształtowania się i rewidowania pojęć. Możemy też zawrócić zupełnie z chwilą, gdy uznamy, że coś, co uważaliśmy za dobro, nie jest nim (Szaweł — św. Paweł)! Słowem — możemy zrobić ze sobą wszystko, bo po to obdarzono nas wolną wolą. Sami sobie jesteśmy twórcą i tworzywem.
Ale istnienie jest równoznaczne z rośnięciem, rozwojem, formowaniem się, a nigdy ze stagnacją. (…) Pan „nie jest Bogiem umarłych, ale żywych”. Życie to nieustanny ruch, wymiana, a życie w królestwie Chrystusa, wewnątrz Kościoła powszechnego, jest rozwojem duchowym, dotyczy naszego wzrostu duchowego, wewnętrznej krystalizacji i rozkwitu.
Wszystko, co powołał Bóg do istnienia, podlega Jego prawom, tj. ma swój sens i cel. Bóg przejawia się poprzez działanie. Działaniem Boga jest miłość, która jest energią, siłą twórczą pociągającą ku sobie, gdyż darzy ze swej pełni byty z istoty swej niepełne, ale pełni spragnione. Prawem istnienia jest dążenie do uzyskania dopełnienia (braków), nasycenia, spełnienia, doskonałości (dla siebie możliwej).

Prawdziwa miłość bliźniego

Wiemy, co cię przejmuje i nad czym cierpisz — jesteś z nami bardzo silnie złączona miłością wspólną nam — ale musisz zrozumieć, że jeśli cierpisz na widok bezprawia i bezlitosności, którym nie możesz zapobiec, to cierpi w tobie Chrystus, ponieważ egoizm twój nie reagowałby tak na cudze cierpienia. Jeśli jesteś zdolna odczuwać je tak silnie, to dlatego, że On w tobie żyje (jak w każdym człowieku) i czynisz Mu w sobie miejsce choć na tyle, abyś Jego litość i współczucie mogła w minimalnej cząstce podzielać.
Gdybyś była złączona z Nim stale i silnie, kochałabyś Jego Sercem, a działała Jego siłą. Dzieje się tak wtedy, kiedy człowiek swoje osobiste humory, sympatie i nastroje trzyma w garści, a posługuje się w kontaktach z ludźmi prawdziwą, serdeczną życzliwością. Jest otwarty nie ze względu na ich wartość (względną), a na ich nieśmiertelną godność dzieci Bożych i ze względu na miłość do nich swego Mistrza i Przyjaciela. Staraj się to zrozumieć i odróżniać przemijające zło od ich prawdziwej wartości kupionej Krwią Chrystusową. On ich kocha pomimo to, że są tacy, jacy są, tak jak i ciebie.

Szczególną uwagę zwracam na to zdanie: Gdybyś była złączona z Nim stale i silnie, kochałabyś Jego Sercem, a działała Jego siłą.
Mamy tendencję do tego, by wszystko przypisywać sobie. Tymczasem nawet nasza miłość do innych nie jest wcale naszą miłością, lecz Jego! Kochamy innych na tyle tylko, na ile pozwalamy, by On działał w nas i poprzez nas! – …kochałabyś Jego Sercem
Ale w tym zdaniu jest jeszcze jedno – a działała Jego siłą!
Tak często boimy się, że coś nas przerasta, że nie starczy nam sił – a zupełnie niepotrzebnie. To jest to, co pisałem w Listach…, że Boża wola sama się nie realizuje, lecz poprzez ludzi i tym, którzy tę wolę wypełniają, Bóg daje swoją moc. Wtedy i tylko wtedy.

Czyściec to szkoła miłości [2]

Radziłbym ci, żebyś bardziej zwracała uwagę na tę Jego obecność, do Niego się zwracała o pomoc i wskazówki, a przy okazji pomagała tym, obok których przechodzisz. Niezależnie od swojej lichości i słabości zawsze można innym coś pomóc. Porównywać się z nikim nie możesz, bo każdy idzie własną drogą, z różnym obciążeniem i w różnym czasie. Nigdy wszyscy razem nie idą dobrze — zawsze ktoś wyprzedza, ktoś wlecze się z tyłu, wstaje lub upada. Raz ty, raz inni. Dlatego oglądaj się do tyłu, bo wtedy ty jesteś dość silna, aby pomóc. Sama szukasz pomocy i cierpisz, że nie masz skąd jej brać. Może nie jesteś taka słaba, jak myślisz, a może pomocy potrafi ci udzielić nie kto inny, jak tylko Chrystus Pan. Rozejrzyj się dobrze dookoła, czy nie dostrzegasz znaków Jego obecności, i proś Go o wsparcie. A może we dwoje z Nim naprawdę staniecie się silni… Wtedy mogłabyś pospołu z Nim rzeczywiście dużo pomagać, a sama wiesz po sobie, jak ludzie pragną wsparcia.
Pomyśl o tym i wierz mi — On jest blisko, pragnie cię wspierać, trzeba tylko chcieć. Wołaj jak dziecko, nie sil się na wyszukane słowa, ale wiedz, że On ci pomoże na pewno.
Przypominam, iż punktem wyjścia było zdanie Czyściec — to szkoła miłości, po którym jednak o. Ludwik (bo to jego są słowa) przeszedł do rad dotyczących życia jeszcze tu na ziemi. W pierwszej części tej wypowiedzi była mowa o tym, że to normalne, iż człowiek czasami upada i że nie ma co nad tym ubolewać, lecz trzeba wstawać i iść dalej. Tu dalsza część tej wypowiedzi, w której mowa jest o tym, że nieustannie trzeba się oglądać za siebie, by dostrzegać tych, którym trzeba pomóc. To jest właśnie sens naszego życia, bo to jest miłość. Wsparcia w tym zawsze udzieli nam sam Chrystus.

Czyściec to szkoła miłości [1]

Czyściec — to szkoła miłości. Kto jej służył na ziemi i swoją słabość rozumiał, ten łatwo oczyści się z win i niedoskonałości, ponieważ grzeszył słabością natury ludzkiej, ale Prawdę uznawał i usiłował być jej wiernym. Chrystus Pan wiele wybacza, bo kocha te swoje niezbyt czyste owce i rozumie, jak trudno jest im nie skalać się wśród ogólnej brzydoty i błota. Ktoś, kto usiłuje po wielekroć powstawać z upadku, ma większą pomoc Pana niż ten, co idzie równo (nie potykając się). Ale nieskazitelnych nie ma. Dlatego zamiast wciąż myśleć o tym, że się upadło, należy podnosić się szybko i mówić swemu Bogu, że się chce iść ku Niemu, pomimo wszystko. Widzisz, drogi do nieba są kamieniste i jeśli się takie wybiera, człowiek musi się liczyć z upadkami, potknięciami, z tym że będzie się szło i na czworakach, i na kolanach, i że się nieraz zatrzyma, a może i cofnie zależnie od sił i drogi, którą się idzie. Bez pomocy, samemu na pewno jest trudniej, lecz to jest Jego droga i On jest zawsze obecny.
Radziłbym ci, żebyś bardziej zwracała uwagę na tę Jego obecność, do Niego się zwracała o pomoc i wskazówki…
Nade wszystko zwrócę uwagę na to pierwsze zdanie Czyściec — to szkoła miłości. – wielokrotnie pisałem, że czyściec jest nam dany po to, byśmy przed bezpośrednim spotkaniem z Bogiem (niebo) ostatecznie nauczyli się kochać; życie tu na ziemi mamy po to, by nauczyć się kochać, ale rzadko kto przechodzi przez tę naukę tak, by mógł od razu trafić do nieba – najczęściej grozi nam to, iżbyśmy ulegli całkowitemu spaleniu w ogniu miłości (przypominam tu obraz płonącego materiału, w którym w miejscu obcych wtrąceń wypala wszystko do szczętu).
Ale ten tekst jest również wskazówką dla nas jeszcze tu na ziemi – Ale nieskazitelnych nie ma. Dlatego zamiast wciąż myśleć o tym, że się upadło, należy podnosić się szybko i mówić swemu Bogu, że się chce iść ku Niemu.


O ODPUSTACH

2 XI 1976 r. Mówi ojciec Ludwik.
— Pytałaś, co to jest odpust zupełny, bo dziś za twoją krewną Joannę odmówiłaś modlitwę z odpustem, ale nie rozumiesz jej skutków. Pytasz, czy człowiek może sam zapomnieć, wykreślić z pamięci swoje winy, nawet gdy Bóg mu odpuści?
Nie, nie może, ale uczy się na nich. Uczy się rozumieć, jak każdy gest egoizmu, pychy czy chciwości popychał go ku następnym, obniżał jego wrażliwość, zaciemniał zdolność prawdziwego widzenia czyli sumienie. Właśnie sumienie jest tą zdolnością duszy, która może rządzić całym człowiekiem, gdy nie występuje on wciąż przeciw swojemu „oku”. Życie jest szkołą duszy, jej drogą ku wiedzy duchowej, a więc drogą powolnego wydobywania się z egoizmu ku „służbie”, czyli poświęceniu siebie dla czegoś od siebie większego, lepszego, bardziej godnego miłości. Szybkość rozpoznawania zależna jest od darów wewnętrznych (talentów), ale i warunków, czyli — otoczenia, jego idei, dążeń, zainteresowań i przykładu, jaki daje. Człowiek wybierać musi świadomie, ale często, kiedy do tego dojrzewa, stając się dorosłym, jest już tak bardzo zdeterminowany czynnikami, które od urodzenia na niego wpływały, że w ogóle nie szuka, zatracił potrzebę szukania, nie myśli samodzielnie, ponieważ uległ swemu środowisku i opinię otaczających go przyjął za własną, bo jedynie słuszną. Wina jednostki jest prawie zawsze winą całego środowiska, w którym żył. (…)
Teraz wracam do twoich pytań. Otóż odpust jest wspólną akcją człowieka i Boga w celu pomożenia innemu człowiekowi, ewentualnie — sobie, jeśli uczyniony jest w duchu żalu i pokuty. Myślałaś, że skoro jest obietnica, to jest możliwe otworzenie nieba temu, za kogo się prosi. Widzisz, to zależy od stanu tego, o którego prosisz. Jeśli jest on poza królestwem Bożym — sam się odrzucił, nic nie przyjmuje i przyjąć nie może, ponieważ nie wierzy w Boże Miłosierdzie i nie żałuje, a tylko żałuje siebie (ale nie krzywdy wyrządzonej innym). Natomiast można pomóc tym, którzy rozumieją swoje winy i pragną ich odcierpienia, jak gdyby zadośćuczynienia możliwego dla nich — ponieważ krzywd raz uczynionych innym, po zejściu z tego świata naprawić już nie można. Otóż Bóg, Ojciec nasz wspólny, przychyla się do próśb płynących z ziemi od jego dzieci, zwłaszcza kiedy proszą skrzywdzeni, i przyjmuje żal i skruchę winnego zamiast zadośćuczynienia — ponieważ prośby płyną z serca, ze współczucia i pragnienia ulżenia cierpieniu. Cierpienie w czyśćcu jest i bywa straszliwe i długie (choć nie w czasie). Widzisz, zdolność przeżywania cierpienia w świecie duchowym jest nieporównywalna z waszą, tak jak i szczęście. Duch nie śpi, nie odpoczywa, nie mdleje, nie zajmuje się niczym innym jak sobą dopóty, dopóki jego zrozumienie i pożądanie Boga, a w Nim miłości prawdziwie braterskiej do wszystkich dzieł Bożych, a przede wszystkim — Jego dzieci, ludzi, nie zwycięży jego miłości własnej, tak aby mógł oczyszczony i jasny cieszyć się szczęściem wspólnym.
Przytoczyłem cały tekst, bo jak widać, mój komentarz do poprzedniej notki był błędny. Pisałem:
Przypuszczam (choć to z tego tekstu nie wynika), że osoba, która nienawidziła kogoś w chwili śmierci, już po śmierci dostrzega swoje zło, a to, czego od tej chwili pragnie, to zadośćuczynić skrzywdzonym. Póki jednak my im nie przebaczymy, to ich zadośćuczynienie nie może się przebić przez mur naszego poczucia krzywdy. Ich zadośćuczynienie nie jest czymś abstrakcyjnym, lecz jest realnym działaniem, które jednak jak każde działanie wobec nas (i istot żywych i duchowych – w tym szatana), wymaga naszej zgody – bez tej zgody te dusze niczego zrobić nie mogą.
Tymczasem:
Otóż Bóg, Ojciec nasz wspólny, przychyla się do próśb płynących z ziemi od jego dzieci, zwłaszcza kiedy proszą skrzywdzeni, i przyjmuje żal i skruchę winnego zamiast zadośćuczynienia.
Jeszcze raz: przyjmuje żal i skruchę winnego zamiast zadośćuczynienia.

Niebo to jest ten właśnie prawdziwy nasz świat [2]

W tych warunkach największą chwałą Kościoła Bożego na ziemi jest to, że trwa pomimo wszystko, że Chrystus wciąż żyje w nim i pociąga ku sobie nowych uczniów, nowe grono przyjaciół gotowych nieść Jego Ewangelię — światu; że wciąż pomimo znikczemnienia i upadku duchowego w zdeprawowanej, tak zwanej „cywilizowanej” części ludzkości podnoszą się ludzie czyści, aby kochać i służyć.

To zdanie następuje bezpośrednio po tamtym, które kończyło poprzednią notkę. Przerwałem jednak ten wywód, by podkreślić, że właśnie tu jest miejsce dla każdego z nas, że to każdy/każda z nas jest wezwany/wezwana do świętości.

Ale w ten sposób wyróżnione zostało również to zdanie, że największą chwałą Kościoła na ziemi jest to, że w ogóle jest!

Tak łatwo się obrażamy na Kościół – wystarczy, że Kościół głosi coś, co jest dla nas niewygodne, byśmy od razu uznali, że to księża coś głupiego wymyślili… Ci głupi księża sami świętością nie grzeszą, a od nas wymagają czegoś, co może i było dobre, ale nie w dzisiejszych czasach!
Gdzie tkwi błąd?
Po pierwsze trzeba pamiętać, że Kościół składa się z grzeszników. Z samych grzeszników. Grzesznikami są i księża i zwykli wierni. Nie ma się co na to oburzać – to normalne. Szczególnie wyrozumiali powinniśmy być wobec innych. Z drugiej strony powinniśmy raczej unikać wyrozumiałości wobec siebie – jeśli Kościół coś głosi, to nie to, co wymyślili sobie głupi księża, lecz to, co pozostawił nam Chrystus! Być może to konkretne wymaganie mnie w tej chwili przerasta, ale to oznacza jedynie, te swoje niedostatki powinienem pozostawić Jezusowi, Jego prosić by mnie przemienił, a nie to bym uznał, że to mnie nie dotyczy… Życie wiarą wymaga od nas radykalizmu, ewangelia jest radykalna, ale wszystko, co zostawił dla nas Chrystus, jest właśnie dla nas, jest dla naszego dobra…
Pamiętajmy przy tym, że tylko pozostając w Kościele możemy karmić się tym, co wzmacnia najbardziej – sakramentami – nade wszystko Ciałem Chrystusa. Osobiście wierzę przy tym, że nawet jeśli ktoś nie może być dopuszczony do komunii, to o ile tylko przeżywa jej przyjmowanie w kościele samemu nie przystępując do komunii, to i tak otrzymuje szczególną łaskę od Pana. Innymi słowy namawiałbym wszystkich, którzy są niepogodzeni z Kościołem, by się nie obrażali na Kościół, lecz starali uczestniczyć w jego życiu na tyle, na ile tylko potrafią.

Niebo to jest ten właśnie prawdziwy nasz świat

8 V 1974 r. Mówi ojciec Ludwik.
— Życie nasze — prawdziwe — jest tu, w wieczności, i do niego jesteśmy przeznaczeni: do życia w miłości wzajemnej z Ojcem naszym, który jest Duchem i Ojcem duchów!
— Ale tam już nie ma materii (w znaczeniu: ziemi, świata)?
— To nie jest „mniej niż materia”, to nie jest jakiś zubożony, niepełny świat. To jest ten właśnie prawdziwy nasz świat, nasz dom. Trudno ci to zrozumieć, dziecko, ale pomyśl, że życie na ziemi jest tak niesłychanie krótkie, tak niewspółmierne do wielkości każdego z dzieci Bożych, tak mało możliwości stawia do naszej dyspozycji. Życie nasze w najlepszym przypadku jest tylko zasygnalizowaniem możliwości każdego z nas. Myślę o Chopinie, Norwidzie, Słowackim; z malarzy weź choćby Grottgera. A jeśli myślisz o świętych, to pomyśl, że życie każdego z nich było walką z przeszkodami, przedzieraniem się, karczowaniem, budowaniem dróg, nigdy — dokonaniami w pełni.
Jeżeli czegoś udało się dokonać, założyć zręby nowego porządku, oświetlić na ziemi jeden wąski odcinek dróg, którymi kroczy Miłosierdzie Boże (w wieczności — pełne i nieprzebrane) — myślę o zakonach charytatywnych — to są to tylko sygnały, światła na drodze ludzkości, która idzie w głębokich ciemnościach. Kościół Chrystusowy realizuje się w ludziach i aby mógł zrealizować się w ludzkości całej, musieliby świętymi być wszyscy. A są, jak widzisz, pojedyncze osoby, nawet nie zgromadzenia, nawet nie zespoły; czasami rodziny czy kilka osób bliskich sobie i rozumiejących się. Widzisz, jak to mało.

Mało, mało… Ale tu jest miejsce również na Ciebie!


Powierzaj się Maryi

Wiesz o tym, że prawdziwa walka duchowa toczy się o to, byśmy stali się rzeczywiście — Jego własnością, Jego odzyskanymi dziećmi, świadomie i gorąco oddanymi Ojcu. Jedyną, która od chwili poczęcia była własnością Pana z całej mocy woli i serca, była Maryja Panna — najpiękniejszy kwiat rodzaju ludzkiego.
Ona pomaga teraz każdemu i zawsze, gdy się Ją wzywa. Musisz być całkowicie pewna, że jesteś słyszana i że Matka natychmiast z pomocą ci pospiesza. Zaś pomoc Jej kruszy wszelkie pęta i przerażeniem napawa złe duchy, nawet najpotężniejsze.
Powierzaj się Maryi stale sama, a także oddawaj Jej innych ludzi.

Myślę, że komentarz zbędny.

Każdy z was przyspiesza budowę królestwa Bożego lub ją opóźnia [2]

Wiem, co myślisz do nas i o nas, bo myśl jest mową. Wiem o wszystkim, co piszesz, mówisz i myślisz o naszych wspólnych pracach i o wszystkim, co dotyczy naszej współpracy teraz i w przyszłości. Lecz twoja wolna wola może — jeśli zapragnie tego — zmienić nasze plany i odrzucić współpracę. Każdy z was przyspiesza budowę królestwa Bożego lub ją opóźnia.
Pan dał nam, ludziom, wolność prawdziwą, pełną i nie narusza jej nigdy. Nawet gdy wy oddajecie Jemu swoje życie, gdy oddajecie się „w niewolę Maryi” — musicie chwila po chwili tę decyzję potwierdzać, ponieważ żyjecie w czasie teraźniejszym, a oddanie stało się przeszłością. Każda chwila jest nowym czasem i można w niej swoją decyzję potwierdzić lub cofnąć.
Przez stałe praktykowanie wyboru pozytywnego utrwala się i umacnia w was trwałość decyzji oddania się Bogu i może wreszcie stać się predyspozycją stałą. Wtedy dopiero Pan nasz może liczyć na was; i taka formacja duchowa jest powinnością każdego człowieka, jego dojrzałością duchową.

To jest dalsza część wypowiedzi następująca bezpośrednio po tej z poprzedniej notki. Zwracam uwagę na tę konieczność nieustannego ponawiania oddania ponieważ żyjecie w czasie teraźniejszym, a oddanie stało się przeszłością. I cóż innego mi pozostaje, jak tylko życzyć każdemu, by przez stałe praktykowanie wyboru pozytywnego nasze oddanie Bogu stało się predyspozycją stałą tak, by Pan mógł liczyć na nas.