Archiwa miesięczne: marzec 2009
Pierwsze rady ojca Ludwika [2]
Nadal mówi o. Ludwik:
Oczywistym jest, że najbardziej interesują mnie „sprawy Boże”, ale — chciej mi wierzyć — w ogóle innych nie ma. Są albo działania ludzkie wedle woli Bożej, z pełną dobrą wolą, choć z różnym zrozumieniem, albo przeciwstawianie się Bogu świadomie lub na skutek egoizmu ludzkiego, krótkowzroczności czy też pychy, która zupełnie zaślepia — tak zupełnie, że słusznie stoi na czele wszystkich wad ludzkich. Człowiek owładnięty pychą widzi wszystko w fałszywym, skrzywionym zwierciadle. Nie jest zdolny wybrać prawidłowo, bo prawdy nie jest w stanie zobaczyć.
Pierwsze rady ojca Ludwika
26 XI 1969 r. Mówi ojciec Ludwik.
Pierwsza rozmowa z ojcem Ludwikiem
— Nie potrzeba mi waszej pomocy dzięki miłosierdziu Pana naszego Jezusa Chrystusa, którego jestem kapłanem. Z Jego woli i dobroci mogę pomagać wam i czynię to z radością. Dziękuję wam za serce i pamięć. Powiedz (…) innym, że jestem z wami i słyszę wasze myśli; chcę wam pomagać, pamiętajcie o tym.
Daję wam moje błogosławieństwo.
Takie są zwykle pierwsze życzenia każdego, kto przechodzi na „tamten świat”. Po niedługim czasie przychodzi zrozumienie, że nie jest to możliwe, bo ludzie nie są przygotowani na przyjęcie takich przekazów. Nie wierzą lub, gorzej, traktują osobę przekazującą jako umysłowo chorą; w najlepszym razie traktują informację od bliskich jako sensację. Doświadczyłam tego kilkakrotnie i nie godzę się na przekazywanie, jeśli nie znam dobrze osoby, do której informacja jest kierowana. Czasem godzę się, gdy ktoś prosi o rozmowę z osobą zmarłą pragnąc jej dopomóc, kierowany miłością, a nie ciekawością. Smutne, że wśród katolików tak mało osób naprawdę wierzy w „żywot wieczny” i w miłosierdzie Pana naszego i Jego królestwo miłości.